W sobotnie popołudnie, przy komplecie publiczności, odnieśliśmy swoją ósmą wygraną w sezonie 2022/23. Kluczowa okazała się świetna w naszym wykonaniu druga kwarta. W samej końcówce nie uniknęliśmy nerwów, ale ostatecznie wypracowana zaliczka pozwoliła nam świętować zwycięstwo w tym meczu.

Od samego początku - i w zasadzie do samego końca - mocno we znaki dawał nam się Delano Spencer. W całym meczu rzucił 32 punkty, co jest jego rekordem w tym sezonie. Po kiepskiej pierwszej połowie, po zmianie stron wspierać zaczął go także Corey Sanders. W samej końcówce dwie ważne trójki trafił również Filip Struski, co miało wydatny wpływ na to, że ostatnie minuty były dla nas bardzo nerwowe. A w pewnym momencie wydawało się już, że mamy mecz pod kontrolą.

W drugiej kwarcie szybko otrząsnęliśmy się z delikatnego szoku, jaki w trakcie pierwszych dziesięciu minut zafundowali nam rywale. Sprawy w swoje ręce wzięli przede wszystkim nasi rezerwowi - Nathan Cayo i Łukasz Frąckiewicz. Z kolei po udanej akcji Daniela Szymkiewicza było już nawet 44:32, ale nasz zapał ostudziła nieco udana akcja 3+1 w wykonaniu Spencera. Mimo wszystko utrzymaliśmy dwucyfrowe prowadzenie po pierwszej połowie, gdyż na sam koniec drugiej kwarty indywidualną akcję przeprowadził Mike Smith i było 46:36.

Trzecia odsłona była finalnie bardzo wyrównana, choć był już moment, gdy odskoczyliśmy nawet na osiemnaście punktów - 57:39. Od tego momentu sprawy w swoje ręce wziął jednak Sanders, który był dla nas nie do zatrzymania. Po naszej stronie było jednak więcej zespołowości i ostatecznie podwyższyliśmy swoje prowadzenie o kolejne dwa „oczka”.

I wtedy nadeszła 4. kwarta. W niej przez pewien czas trwała wyrównana walka (u nas świetnie prezentował się wtedy Cayo), a gdy na pięć minut przed końcem swoją jedyną trójkę w tym meczu zdobył Ben Simons, było 81:66. Mogło się wtedy wydawać, że już nic złego nie może nam się stać, ale było inaczej. W ataku stanęliśmy totalnie, a rywale odnaleźli swój rytm w ofensywie i zrobiło się tylko 81:76!

Ten zastój z naszej strony przerwał Smith, ale Sanders szybko odpowiedział. Wtedy znów nastał czas nieskuteczności, ale na nasze szczęście - z obu stron. Jedynym punktującym do końca starcia okazał się Daniel Szymkiewicz, trafiając najpierw dwa wolne, a na sam koniec, gdy było już wiadomo, że wygramy, dobijając niecelną próbę Myke’a Henry’ego.

Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz – Rawlplug Sokół Łańcut 87:78 (21:28, 25:8, 18:16, 23:26)

Enea Abramczyk Astoria: Mike Smith 15, Benjamin Simons 11, Daniel Szymkiewicz 10, Myke Henry 8, Paulius Petrilevicius 7 - Nathan Cayo 21, Aleksander Lewandowski 7, Łukasz Frąckiewicz 6, Igor Wadowski 2.

Rawlplug Sokół: Delano Spencer 32, Corey Sanders 22, Raynere Thornton 8, Adam Kemp 6, Mateusz Bręk 4 - Filip Struski 6, James Eads 0, Marcin Nowakowski 0, Mateusz Szczypiński 0, Przemysław Wrona 0.