Pierwsza połowa to wyrównana gra obu zespołów. Od początku mecz toczył się w szybkim, dynamicznym tempie. Goście głównie wykorzystywali przewagę wzrostową pod koszem, a także fakt, iż na ławkę rezerwowych powędrował Dorian Szyttenholm. Popularny „Dosia” już w pierwszej kwarcie dwukrotnie faulował i trener Jarosław Zawadka wpuścił na parkiet Patryka Rąpalskiego. Groźny na obwodzie okazał się Aleksander Leńczuk, który trzykrotnie trafił zza linii 6,75m. Mimo sporej rotacji w składzie trener Tomasz Jankowski nie potrafił znaleźć skutecznej recepty na dobrze grających Sebastiana Laydycha i Mateusza Bierwagena. Jednak kilka błędów gospodarzy w końcówce pierwszej połowy sprawiło, że goście zniwelowali starty i do przerwy „Asta” prowadziła tylko 41:35.
Początek trzeciej kwarty pokazał, że na więcej gości raczej nie będzie stać. 12 „oczek” rzuconych z rzędu przez bydgoszczan wprowadziło sporą nerwowość w szeregi graczy z Władysławowa. Dobra obrona i szybkie kontrataki sprawiły, że już po 30 minutach było praktycznie po meczu. Astoria prowadziła wówczas 64:44. W ostatniej odsłonie tego pojedynku na parkiecie przebywali głównie rezerwowi, którzy utrzymali wypracowaną wcześniej przewagę, choć także nie ustrzegli się kilku błędów. Na szczęście przyjezdni nie potrafili tego wykorzystać i przegrali całe spotkanie 79:58.
Astoria Bydgoszcz – SMS PZKosz Władysławowo 79:58 (15:18, 26:17, 23:9, 15:14)
Astoria: Laydych 18 (1x3), Lewandowski 11 (3), Bierwagen 11, Szyttenholm 10, Szopiński 6 oraz Rąpalski 11, Gierszewski 6 (2), Szafranek 2, Czyżnielewski 2, Andryańczyk 2, Józefczyk 0
SMS PZKosz: Leńczuk 9 (3x3), Struski 8, Borowski 5, Maksymiuk 4, Witliński 3 oraz Jeszke 12, Sanny 8 (2), Trojan 6, Sirijatowicz 3, Stefanik 0, Krawczyk 0