W końcu możemy odetchnąć z ulgą. Po kilku wyjazdowych porażkach, w końcu udało nam się przywieźć do Bydgoszczy zwycięstwo. To jednak rodziło się w niesamowitych bólach. W czwartej kwarcie nasz zespół poprowadził jednak Filip Zegzuła i wygraliśmy w stolicy z KKS Polonią 72:68.
To ponownie nie był dla nas łatwy mecz. W ataku byliśmy bardzo regularni, bowiem w każdej kolejnej kwarcie zdobywaliśmy podobną liczbę punktów. Nie był to jednak dla nas powód do dumy, bo tak naprawdę nie potrafiliśmy znaleźć właściwego rytmu w ofensywie.
Najlepiej dokumentuje do osiągnięty przez nas w tym starciu procent trafionych rzutów z gry, czyli 35,5. Na nasze szczęście KKS Polonia w tym względnie miała jeszcze większe problemy. Po pierwszej połowie na tablicy wyników było blisko remisu - prowadziliśmy bowiem w hali Koło 36:35.
Po zmianie stron daliśmy się jednak rozpędzić podopiecznym trenera Jakuba Pendrakowskiego, mimo że na samym starcie trzeciej kwarty odskoczyliśmy nawet na osiem „oczek” (43:35). Jako bardziej doświadczony zespół powinniśmy utrzymać bezpieczny dystans, ale ambitni gospodarze cały czas byli w grze.
Warszawianie popisali się wówczas serią 17:4 i wyszli na prowadzenie. W tej sekwencji rzutem za trzy skarcił nas chociażby Damian Cechniak, który w całym spotkaniu był dla nas bardzo trudną przeszkodą. Rozdał nam bowiem aż 6 bloków, a zawody zakończył z double-double na koncie (17 pkt. 13 zb.).
Ostatecznie po trzydziestu minutach traciliśmy do gospodarzy dwa punkty i już na starcie ostatniej części wróciliśmy na prowadzenie dzięki trójce Filipa Zegzuły. KKS Polonia jednak nie odpuszczała, ale swój dobry fragment miał także Mateusz Kaszowski, który nie pozwalał na to, by gospodarze odjechali na trudny do odrobienia dystans.
Na dwie minuty przed końcem, gdy jeden rzut wolny trafił Michał Kierlewicz, był remis. Wtedy ponownie udaną akcję przeprowadził Filip Zegzuła, który zgubił obronę warszawian i niepilnowany - z narożnika - ponownie przymierzył za trzy. Jak się później okazało, była to kluczowa akcja dla losów całego spotkania.
Tym bardziej, że po chwili znów „Zegzi” wystąpił w roli głównej, wykorzystując dwie próby z linii rzutów osobistych. Dla rywali trójkę trafił jeszcze Patryk Pełka, ale na więcej polonistom nie starczyło już czasu. Wynik - na 72:68 dla nas - rzutami wolnymi ustalił Filip Małgorzaciak i tym samym przerwaliśmy złą wyjazdową passę porażek.
KKS Polonia Warszawa – Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz 68:72 (13:18, 22:18, 20:17, 13:19)
KKS Polonia: Damian Cechniak 17 (13 zb.), Maksymilian Motel 15, Jakub Osiński 9, Michał Kierlewicz 6, Patryk Pełka 3 - Przemysław Kuźkow 13, Michał Wojtyński 5, Marcin Dutkiewicz 0, Michał Szymański 0.
Enea Abramczyk Astoria: Filip Małgorzaciak 12, Filip Zegzuła 12, Damian Jeszke 7, Piotr Wińkowski 6, Piotr Śmigielski 4 - Szymon Kiwilsza 14, Mateusz Kaszowski 10, Kacper Burczyk 4, Jakub Ulczyński 3, Jakub Stupnicki 0.