Ostatnie 2 tygodnie to bardzo intensywny okres dla Enea Astorii. Już jutro czarno-czerwoni rozegrają 4 mecz w ciągu 11 dni i niestety nie będą faworytem spotkania, ale jadą do Tych aby sprawić kolejną wyjazdową niespodziankę.

 

Enea Astoria wkracza już w decydującą fazę sezonu i nie ma czasu na odpoczynek. Bydgoszczanie już jutro w Tychach rozegrają 3 mecz w ciągu tygodnia i czeka ich bardzo trudne zadanie, bo GKS ma u siebie bilans 9-4, co oznacza, że będzie faworytem spotkania. Czarno-czerwoni z kolei po porażkach z GTK i rezerwami Rosy, nadal plasują się na 15. pozycji w tabeli i prawdopodobnie przyjdzie im rozpoczynać mecze Play-out na obcym parkiecie. Jednak dopóki piłka jeszcze znajduje się w grze, a do zakończenia sezonu regularnego pozostały 4 kolejki, wszystko ciągle pozostaje sprawą otwartą. Nie zmienia to jednak faktu, że podopieczni Jerzego Chudeusza potrzebują kolejnych zwycięstw, aby nie tylko nawiązać jeszcze walkę w tabeli, ale także podbudować swoje nastroje przed decydującą częścią rozgrywek.

Ostatnich dwóch spotkań bydgoszczanie niestety nie zaliczyli do udanych. Jeszcze w niedzielę nasi koszykarze rozegrali bardzo dobrą pierwszą połowę meczu z GTK, aby ostatecznie przegrać drugą część 33:55 i całe spotkanie w dość wyraźnych rozmiarach. Trener Enea Astorii na niedzielnej konferencji prasowej podkreślał, że nie martwi go o tyle wynik spotkania, ale fakt, że bydgoszczanie przypominali zespół sprzed zwycięstw w Prudniku i Pruszkowie. Ostatecznie miało to swoje przełożenie na środowy mecz, ponieważ gra Asty nie układała się w taki sposób, jak zapewne wszyscy byśmy sobie tego życzyli i w konsekwencji także pojedynek z Rosą zakończył się naszą porażką.

Ostatnie 4 mecze pokazały więc dwie różne twarze Enea Astorii. Z jednej strony, jeżeli tylko zagramy odpowiednio skoncentrowani, wtedy możemy liczyć na cenne zwycięstwa i to nawet z wyżej rozstawionymi drużynami. Jeśli jednak w naszej grze zaczną dominować indywidualne akcje zawodników, a nie zespołowa postawa, a co najgorsze doprowadzi to do dużej ilości strat, wtedy nasza gra traci na wartości. Wszyscy w bydgoskim obozie wierzą jednak, że na decydującą część rozgrywek nasi gracze znajdą receptę na sukces i będą grać wedle pierwszego, czyli bardziej pozytywnego wariantu. O tym, że nasza drużyna ma potencjał i potrafi grać przyjemną koszykówkę dla oka, przekonaliśmy się już w tym sezonie kilka razy.

Dobrą opcją byłoby sprawienie niespodzianki już w najbliższym meczu w Tychach i równoczesne puszczenie w niepamięć ostatnich niepowodzeń. Nasz najbliższy rywal zajmuje aktualnie 5. miejsce w I lidze i już na pewno zagra w fazie Play-off, ale ciągle walczy o jak najlepszą pozycję i przewagę parkietu w I rundzie. W sobotę gospodarze meczu zagrają więc tak samo zmobilizowani jak Enea Astoria i w tej sytuacji z pewnością nie możemy oczekiwać żadnej taryfy ulgowej. Dwa punkty trzeba sobie wywalczyć samemu, przede wszystkim prezentując poukładaną i zespołową grę.

Niewątpliwie najtrudniejszym dla nas zadaniem, będzie ograniczenie możliwości strzeleckich naszego byłego reprezentanta, czyli Huberta Mazura. W tym przypadku nie chodzi jednak o same punkty, ponieważ pomimo tego, że Hubert jest najlepszym strzelcem GKS-u notując średnio 16.3 punktów, to charakteryzuje go również ogromna wszechstronność. Ten skrzydłowy oprócz rzutów, dokłada też przeciętnie 5.7 zbiórek, 2.9 asysty, oraz 2 przechwyty na mecz. W obronie trzeba też uważać m.in. na innego zawodnika, który w przeszłości także reprezentował nasze barwy, a mowa tutaj o Marcinie Kowalewskim, który rozegrał już jeden bardzo dobry pojedynek przeciwko naszej drużynie w bieżącym sezonie, jeszcze grając w barwach Noteci. GKS dysponuje jednak bardzo szerokim składem i nie możemy skupić się wyłącznie na tych dwóch graczach, ale spróbować zawalczyć zgraną i zespołową obroną. Zadanie trudne do wykonania, ale bydgoszczanie mają świadomość, że bardzo potrzebują zwycięstw i wybierają się na mecz wyłącznie z myślą o zwycięstwie.

Początek spotkania w sobotę o godz. 19:00.