Przed spotkaniem wielu naszych kibiców wierzyło w końcowy sukces czarno-czerwonych, ale zapewne tylko mała grupka osób mogła zakładać taki przebieg spotkania i końcowy rezultat, jaki faktycznie miał miejsce. Bydgoszczanie po sobotniej porażce wznieśli się na wyżyny umiejętności, perfekcyjnie odrobili zadanie domowe i narzucili swój rytm gry już od samego początku. Przyjezdni zostali tego dnia zatrzymani na tylko 49 zdobytych punktach, co jest ich drugim najgorszym wynikiem w sezonie. Taki właśnie los zgotowała bardzo dobra obrona gospodarzy i okazało się to decydującym kluczem do zwycięstwa. Jeśli chodzi o atak to świetną pierwszą połowę miał Paweł Lewandowski, a w drugiej części królował Dorian Szyttenholm. To ta dwójka ciągnęła naszą ofensywę przez znaczną część spotkania i w tym momencie możemy cieszyć się z wywalczenia upragnionego utrzymania.

Początek należał do Astorii, a główna w tym zasługa dwójkowych akcji Lewandowskiego i Mateusza Fatza. Ten pierwszy trafił 2 szybkie trójki w meczu, drugi skończył jedną z akcji efektowny wsadem i bydgoszczanie prowadzili już 13:5. Pod koniec kwarty siedlczanie stopniowo zaczęli zmniejszać przewagę, ale prowadzenie nadal pozostawało w posiadaniu gospodarzy. Po 10 minutach prowadziliśmy 17:13.

Taka zdobycz punktowa przyjezdnych zapewne na długo utkwiła wielu osobom w pamięci, ponieważ SKK od tego stanu nie potrafiło zdobyć punktów przez kolejne 5,5 minuty meczu. Główna w tym zasługa naszej bardzo dobrej postawy w obronie i wymuszanie kolejnych strat rywali, którzy bardzo często nie potrafili zmieścić się z akcjami w czasie 24 sekund. Po naszej stronie świetnie w dalszym ciągu grał popularny "Lewy", w międzyczasie z solidną grą przyszli Laydych i Szyttenholm, a wpuszczony z ławki Piotr Łucka rzucił trójkę i zrobiło się 34:17! Przed pójściem do szatni z dystansu zaskoczył jeszcze Kamil Sulima, ale pomimo tego prowadziliśmy dość wyraźnie 36:22.

Cel na drugą połowę był pozornie prosty, to utrzymać wypracowaną wcześniej przewagę, a w najlepszym wypadku powiększyć ją jeszcze bardziej. Początkowo wychodziło to perfekcyjnie, pomimo tego, że goście zaczęli znajdować drogę do kosza. U nas jednak 3 akcje z rzędu skończył walczący do upadłego Szyttenholm, z dystansu trafił Prostak, a taki sam rzut wykończył Karol Kutta i nagle zrobiła się już rekordowa przewaga 50:30. Jak się okazało, to nie był jednak koniec emocji. Goście zaczęli preferować bardzo szarpany styl gry, wymuszali przewinienia i zakończyli kwartę fragmentem 9:0. Przed decydującą częścią prowadziliśmy więc 52:41.

Temperatura spotkania została podgrzana jeszcze bardziej, gdy SKK zaraz skończyło 3 kolejne akcje i prowadziliśmy już wyłącznie 5 oczkami. Wielu obserwatorów łapało się za głowę i obawiało, że zaczynamy tracić kontrolę nad wydarzeniami na boisku. To co wydarzyło się jednak w ciągu ostatnich 8.08 min. przed końcem to był prawdziwy pogrom i koncert gry Astorii! Wystarczy w tym miejscu napisać, że przyjezdni nie rzucili już w tym spotkaniu żadnych punktów, a gospodarze wygrali do końca 15:0 i wygrali mecz 69:49! Takiego obrotu sprawy nikt się nie spodziewał, ale tak właśnie było. Świetna obrona w wykonaniu drużyny, sprowadzała nas natychmiast do skutecznych ataków i wynik zaczął się kształtować na naszą korzyść. Już na 2 minuty przed końcem wiedzieliśmy, że ominie nas nerwowa końcówka, a na parkiecie pojawili się wyłącznie Juniorzy. Oni także nie pozwolili zdobyć już gościom żadnych punktów, więc pozostało nam tylko przybicie piątek i rozpoczęcie wspólnego świętowania odniesionego sukcesu.

 

Tak jak już wspomnieliśmy, największy wkład w zwycięstwo miał występ Pawła Lewandowskiego (20 punktów, 6/7 za 2, 5 zbiórek, 3 asysty i 2 przechwyty) i Doriana Szyttenholma (15 punktów, 100% skuteczność z gry, 8 zbiórek, 3 bloki i 2 przechwyty). Trzeba dodać, że Tomasz Prostak obok 12 punktów z 11 rzutów miał 7 asyst, a Karol Kutta popisał się solidną linijką 6 punktów, 5 zbiórek i 4 asysty. U gości wyłącznie dwóch zawodników nieznacznie przekroczyło barierę 10 punktów, a byli to Łukasz Ratajczak i Rafał Sobiło.

Nie pozostaje nam nic innego, jak za pośrednictwem strony pogratulować całemu zespołowi za odniesione zwycięstwo w tej rywalizacji. Był to dla nas trudny sezon, bo wielu zawodników dopiero debiutowało na parkietach I ligi. Nie podlega jednak wątpliwości, że jest to utalentowana młodzież, która skorzystała z danej im szansy i jej nie zmarnowała. Zebrane doświadczenie z całą pewnością zaprocentuje w przyszłości. Teraz nadchodzi czas odpoczynku, podsumowań i wyciągania wniosków z występów naszej drużyny. Najważniejsze, że zarząd klubu może już ze spokojem spoglądać w przyszłość i zacząć budować zespół na kolejny sezon. Mamy nadzieję, że będzie on jeszcze bardziej udany, od tego co właśnie się zakończył.

 

W przyszłym tygodniu na naszej stronie pojawi się jeszcze podsumowanie całego sezonu w wykonaniu Astorii.

 

Astoria Bydgoszcz-SKK Siedlce 69:49 (17:13, 19:9, 16:19, 17:8)

Astoria: Lewandowski 20 (2x3), Szyttenholm 15, Prostak 12 (2), Fatz 3, Barszczyk 2 oraz Laydych 8, Kutta 6 (1), Łucka 3 (1), Krzywdziński 0, Wardziński 0, Robak 0, Frąckiewicz 0

SKK: Ratajczak 13, Sobiło 10 (2), Dębski 9 (1), Sulima 5 (1), Bal 1 oraz Nędzi 4, Gawrzydek 3, Osiński 2, Weres 2, Michalski 0, Perciński 0