Sam początek spotkania to gra kosz za kosz z minimalnym wskazaniem na drużynę przyjezdnych. Od 3 minuty meczu nastąpiła znaczna poprawa w grze obronnej Astorii, co przełożyło się na wynik. Od stanu 8:9 nastąpił natychmiastowy zryw gospodarzy, którzy na przestrzeni 3.30 min. za sprawą w głównej mierze Doriana Szyttenholma i Piotra Robaka wygrali fragment gry aż  12 punktami wychodząc na wyraźne prowadzenie (24:13). Do końca kwarty rządziła tylko jedna ekipa i ku uciesze zgromadzonej publiczności, byli to gracze bydgoscy. Skuteczne akcje notowali Mateusz Bierwagen (10 punktów w pierwszej kwarcie) i Marcin Kowalewski, a Astoria ostatecznie zanotowała jedną z lepszych kwart w tym sezonie zdobywając aż 34 punkty, przy 19 MKS Dąbrowy Górniczej.

W drugich 10 minutach koszykarze Astorii przez dłuższy czas utrzymywali swoje wysokie prowadzenie, jednak wydarzenia na parkiecie i często odgwizdywane przewinienia spowodowały zatracenie rytmu gry przez czarno-czerwonych. Największe osłabienie w ekipie bydgoskiej spowodował Szymon Milczyński, który na przestrzeni minuty złapał 3 przewinienia (w tym jeden faul techniczny) i musiał opuścić parkiet, dając mniej odpoczynku dla gracza podstawowej piątki, Doriana Szyttenholma. Skrupulatnie zamieszanie w szeregach Astorii wykorzystali goście, którzy dzięki skutecznym rzutom z dystansu i wjazdom pod kosz Patryka Wieczorka i Bartosza Wróbla zmniejszyli przewagę na 3 minuty przed końcem pierwszej połowy zaledwie do tylko 4 punktów (43:39). Na szczęście mimo złej passy (w międzyczasie kolejne przewinienie niesportowe otrzymał Szyttenholm), gracze bydgoscy przypomnieli sobie o ich wcześniejszej dobrej skuteczności i potrafili powiększyć przewagę przed przerwą, a wynik ustalił celnym rzutem zza łuku Marcin Kowalewski (51:43).

Od początku drugiej połowy nadeszła jednak zmora gospodarzy w spotkaniach przeciwko ekipie z Dąbrowy Górniczej. Drużyna przyjezdnych dzięki rewelacyjnej postawie Grzegorza Małeckiego (fragment 7 zdobytych punktów w półtorej minuty), zmniejszyła deficyt do ekipy z grodu nad Brdą do zaledwie 1 oczka (53:52). Bydgoszczanie dokonywali wszelkich starań aby odeprzeć ataki gości, jednak wszystko utrudniał fakt, iż czwarte przewinienia złapali liderzy Szyttenholm i Bierwagen, którzy byli zmuszeni opuścić parkiet w oczekiwaniu na decydujące minuty meczu. MKS Dąbrowa wygrała więc trzecią kwartę 8 punktami, doprowadzając do remisu przed rozstrzygającą ostatnią kwartą (66:66).

Przez pierwsze 7 minut czwartej odsłony sobotniego pojedynku, gra była bardzo wyrównana i nic nie wskazywało na to, że mecz zakończy się aż dwucyfrową wygraną którejś z drużyn. Bydgoszczanie nie potrafili jednak odzyskać skuteczności z chociażby 1 kwarty i odskoczyć rywalowi na bezpieczną przewagę. Receptę na sukces znaleźli natomiast gracze MKS-u, którzy w 35 minucie meczu uzyskali prowadzenie (73:74), którego nie oddali już do samego końca. Astoria nie potrafiła w końcówce meczu skutecznie wykorzystywać okazji do zdobycia punktów, a zdenerwowanie i pośpiech spowodowany próbą szybkiego dogonienia rywala okazał się złym doradcą. W przeciwieństwie do gospodarzy, gracze MKS-u z zimną krwią wykorzystywali rzuty wolne (w końcówce 6/6 za 1). Wynik ustalił rzutem równo z końcową syreną z ok. 10 metrów Marcin Piechowicz i można to uznać kolokwialnie za tzw. "odłożenie meczu do zamrażarki". Drużyna MKS-u Dąbrowy zgarnęła więc w sobotni wieczór kolejne 2 punkty do ligowej tabeli, mimo, że to ekipa Astorii prowadziła przez większą część spotkania. Bydgoszczanie przedłużyli w ten sposób również pasmo niepowodzeń przeciwko drużynie MKS-u, odnosząc z nimi już 5 z rzędu porażkę licząc od sezonu 2010/11.

Pod względem statystycznym gracze MKS-u Dąbrowy mieli wyraźną przewagę tylko w elemencie zbiórek w stosunku 46-38 (w tym aż 16 na atakowanej tablicy). Warto też odnotować, że 3 z 26 przewinień graczy bydgoskich były to faule niesportowe/techniczne (Szyttenholm, Milczyński i ławka). Astoria Bydgoszcz miała w tym spotkaniu przeciętną skuteczność rzutów z gry 42.9%, a najlepszy był jak zwykle zresztą Mateusz Bierwagen zdobywca 23 punktów (8/16 z gry, 8 zb. 2 prz., ale 4 straty). Pozostali z najlepszymi zdobyczami to Marcin Kowalewski (13 pkt. z 7 rzutów, 7 zb., 3 str.) i Dorian Szyttenholm (12 pkt., 6/10 za 2, 4 asysty). Słabszy mecz zanotowało natomiast 3 graczy z podstawowej rotacji: Paweł Lewandowski (6 pkt., tylko 2/8 z gry, 5 fauli, 5 asyst, ale i 5 strat), Szymon Milczyński (2 pkt., 4 faule w 7 minut gry) oraz Sebastian Laydych (3 pkt. w 16 minut i -18 z nim na parkiecie). Kolejny raz bardzo słabo spisała się ławka rezerwowych, która zdobyła łącznie zaledwie 14 punktów z 79 całej drużyny!

W drużynie MKS-u Dąbrowy liderem był Grzegorz Małecki rzucający obrońca z ekstraklasową przeszłością (21 punktów z 16 rzutów, 6/6 za 1). Dalej jako najlepsi punktujący zapisali się Mateusz Dziemba (15 punktów, 6/6 z linii ) i Paweł Zmarlak (13 pkt. w 23 minuty, 12 zbiórek, eval 21 i +16 z nim na parkiecie). Wypada wspomnieć, że pod koszami rządził rezerwowy środkowy Maciej Maj (15 zb., +14 z nim na parkiecie).


Bydgoszczanie po 6 kolejkach notują bilans 2 zwycięstw i 4 porażek. Kolejne 5 z 6 spotkań Astoria rozegra na wyjazdach, najbliższy mecz już w sobotę 9 listopada o godz. 18.30 w Ostrowie Wlkp. ze Stalą (bilans 3-3).


Astoria Bydgoszcz - MKS Dąbrowa Górnicza 79:89 (34:19, 17:24, 15:23, 13:23)

Astoria: Bierwagen 23, Kowalewski 13, Szyttenholm 12, Robak 11, Lewandowski 6- Barszczyk 5, Małgorzaciak 4, Laydych 3, Milczyński 2

MKS: Małecki 21, Dziemba 15, Piechowicz 7, Szymański 7, Zieliński 4- Zmarlak 13, Wróbel 11, Maj 6, Wieczorek 5