Astoria do sobotniego spotkania przystąpiła zmobilizowana chęcią odniesienia pierwszego zwycięstwa na wyjeździe w tym sezonie (wcześniej wysokie porażki w Toruniu i Szczecinie) oraz uzyskaniem pierwszego dodatniego bilansu zwycięstw i porażek. Dodatkowo liderzy bydgoskiego zespołu byli wypoczęci, ponieważ większość z nich nie brała udziału w środowym spotkaniu pucharowym przeciwko rywalowi zza miedzy KSK Noteć.

Początek spotkania należał do gospodarzy, którzy od stanu 2:5 zaliczyli fragment gry 11-2 na ich korzyść osiągając w 7 minucie meczu 6-punktowe prowadzenie (13:7). Główna w tym zasługa świetnie dysponowanych tego dnia Rafała Niesobskiego i Łukasza Diduszko (kolejno 8 i 7 punktów w 1 kwarcie). Przyczyniła się do tego jednak przede wszystkim fatalna komunikacja w szeregach bydgoskiej Astorii. Słaby początek meczu zaliczył lider drużyny w tym oraz w ubiegłym sezonie Mateusz Bierwagen, który co prawda zdobył 4 punkty, ale co bardziej raziło w oczy zanotował na swoim koncie 2 przewinienia i aż 4 straty z rzędu. Ta druga statystyka jak się później okazało była największym mankamentem naszych koszykarzy w dzisiejszym meczu. Czarno-czerwoni w samej 1 kwarcie mieli ich aż 8 na swoim koncie, a były to tylko złego początki pod tym względem. Pierwsza część meczu nie była więc najprzyjemniejsza do oglądania, a kibice byli świadkami nie tylko dużej liczby strat, ale także przewinień (aż 15 popełnionych w sumie przez obie ekipy). Niestety Astoria nie potrafiła tego wykorzystać na swoją korzyść trafiając ledwie 4/9 z linii rzutów wolnych. Gospodarze pierwszą kwartę wygrali 20:13.

W drugiej części coś zaczęło lepiej funkcjonować w szeregach Astorii, która systematycznie za sprawą każdego z zawodników, zaczęła odrabiać straty do rywala. WKK zanotowało 3 faule przez pierwsze 3 minuty drugiej kwarty, a szybki atak gości okazał się receptą na zawodników wrocławskich. Czarno-czerwoni byli w stanie ze stanu 27:17 doprowadzić do wyniku 29:28, a następnie objąć nawet prowadzenie tuż przed końcem pierwszej połowy (33:34). Końcówka kwarty to już popis strzelecki Mateusza Bierwagena, który zdobył 5 punktów z rzędu i pozwolił Astorii schodzić na przerwę przy prowadzeniu 40:37.

Początek drugiej połowy to już rewelacyjny fragment gry w wykonaniu Doriana Szyttenholma. Nasz podstawowy silny skrzydłowy na początku 3 kwarty zaliczył 7 punktów z rzędu wyprowadzając Astorię w 23 minucie meczu na prowadzenie 39:47. Później do głosu doszedł także jego zmiennik Sebastian Laydych, który rzucił 5 punktów i trzymał Astorię na 10 punktowym prowadzeniu. Jak się później okazało było to najwyższe prowadzenie bydgoskiej ekipy w meczu. Z przymusu odpoczynku liderów przed najważniejszą kwartą, na parkiecie zaczęli pojawiać się rezerwowi (Adrian Barszczyk i Karol Obarek) i wcześniej wypracowana przewaga zaczęła topnieć w zatrważającym tempie. Dwoili i troili się Sebastian Laydych oraz Dorian Szyttenholm jednak to wrocławianie byli bardziej skuteczni najpierw doganiając Astorię (56:56), a następnie bardzo szybko wychodząc na prowadzenie w końcówce 3 kwarty 64:59.

Wiadome było, że od samego początku ostatniej części bydgoszczanie muszą rzucić się do walki. Ta nie była szczęśliwa dla naszych zawodników. Na samym początku kwarty czwarte przewinienia złapali Szyttenholm oraz Mateusz Bierwagen (najpierw jego faul przy rzucie, potem przewinienie techniczne). Już przez pierwsze 1.30 min. gracze Astorii złapali 4 faule (10 drużyny w całej kwarcie), jednak cały czas nie odpuszczali dotrzymując kroku ekipie WKK. Znak do rozpoczęcia pogoni dał Szymon Milczyński, który w pojedynkę zmniejszył prowadzenie do 4 punktów (72:68), a potem dwa punkty dorzucił Piotr Robak i na tablicy świetlnej pojawił się wynik 72:70. Na 6 min. przed końcem meczu o przerwę na żądanie poprosił trener wrocławian Paweł Turkiewicz i od tego momentu  po raz kolejny zaczęła pojawiać się zmora strat, która co jakiś czas doszczętnie rujnowała grę bydgoszczan w ataku. Gracze WKK znowu powiększali swoją przewagę (82:74), a chaos w drużynie Astorii nie pozwolił już na dogonienie dzisiejszego rywala. Nasi zawodnicy próbowali jeszcze indywidualnymi akcjami zmniejszać prowadzenie gospodarzy w końcówce meczu, ale udało im się zejść na maksymalnie 6-punktową stratę. Ostatecznie drużyna wrocławska okazała się lepsza od czarno-czerwonych wygrywając 91:79.

Niekwestionowaną przyczyną porażki należy uznać niechlubną statystykę 29 strat (najwięcej zaliczyli gracze pierwszej piątki: po 5 Paweł Lewandowski, Piotr Robak, Mateusz Bierwagen, a 4 miał Dorian Szyttenholm). Dodatkowo bydgoscy zawodnicy przegrali walkę na atakowanej tablicy w stosunku 20-6. Przez taki przebieg sytuacji, na nic zdały się pozytywne wskaźniki rzutowe Astorii (m.in. lepsza skuteczność w rzutach z gry 52%, przy zaledwie 39% drużyny WKK oraz 25/35 za 1). Należy więc twierdzić, że gdyby nasi koszykarze wyeliminowali chociaż część strat oraz skuteczniej zastawiali swój kosz podczas zbiórek to gracze z grodu nad Brdą powinni cieszyć się dzisiaj z pierwszej wyjazdowej wygranej w sezonie 2013/14.

Aż 9 zawodników zaliczyło dzisiaj dwucyfrowe zdobycze punktowe. W ekipie Astorii najlepiej wypadli Szymon Milczyński (14 pkt., 5/6 z gry, 9 zb., 2 as. i 2 bl.), Dorian Szyttenholm (17 min., 12 pkt., 5/6 za 2, 4 str.), Mateusz Bierwagen (12 pkt., 6 zb., 5 str.) i Sebastian Laydych (14 min., 12 pkt.). Po stronie WKK najskuteczniejsi byli Jakub Koelner (19 pkt.), Łukasz Diduszko (19 pkt., 8/10 za 2, 8 zb., 2 bl.), Rafał Niesobski (16 pkt.), Bartosz Diduszko (15 pkt., 8 zb., 5 prz.) i Jan Grzeliński (15 pkt., 4 as.).

Bydgoscy koszykarze kolejne spotkanie rozegrają w niedzielę 3 listopada o godz. 18.00 na własnym parkiecie, a rywalem będzie MKS Dąbrowa Górnicza (bilans 3-2).

 

WKK Wrocław - Astoria Bydgoszcz 91:79 (20:13, 17:27, 27:19, 27:20)

WKK: Łukasz Diduszko 19 (8zb., 2 as.), Grzeliński 15 (4 as.), Bartosz Diduszko 15 (8 zb., 5 prz.), Wadowski 4, Bochenkiewicz 2- Koelner 19, Niesobski 16, Kolowca 1, Płatek 0, Szpyrka 0 (4 str.), Trojan 0

Astoria: Szyttenholm 12 (4 str.), Bierwagen 12 (6 zb., 5 str.), Robak 9 (5 str.), Kowalewski 5 (3 as.), Lewandowski 4 (5 str.)- Milczyński 14 (9 zb.), Laydych 12, Barszczyk 5, Małgorzaciak 4, Obarek 2