Prawdziwą naukę pokory otrzymaliśmy od ekipy Bears Uniwersytet Gdański Trefl Sopot. Przeciwko nam nie wystąpił Jakub Parzeński, więc mogło się wydawać, że w strefie podkoszowej będzie to dla nas łatwiejszy mecz. I początkowo piłka często wędrowała do Szymona Kiwilszy, który - choć jest sporo niższy od Aleksandra Jęcha - radził sobie z mniej doświadczonym rywalem bardzo dobrze. Swoje klepki w hali 100-lecia odnalazł też Filip Siewruk i mecz był pod nasza kontrolą.

Kłopotem dla nas okazały się jednak problemy zdrowotne Marcina Nowakowskiego, który w całym spotkaniu zagrał tylko przez niecałe 13 minut. Mimo to przez większość starcia nasza przewaga wydawała się bezpieczna. W drugiej kwarcie, gdy dwa „oczka” zdobył Patryk Wilk, na tablicy było już nawet 24:45 i było to nasze najwyższe prowadzenie w tym dniu.

Gospodarze się jednak nie poddawali i dzięki swoim liderom powoli odrabiali straty. Wojciech Czerlonko i Benjamin Didier-Urbaniak udowadniali, że są w stanie pociągnąć do przodu zespół w kluczowych momentach. Nieźle wyglądał też Aleksander Jęch. Kilkakrotnie został przeszkolony przez Szymona Kiwilszę, niemniej sam także dawał się we znaki naszej drużynie. W całym spotkaniu zapisał bardzo dobrą linijkę statystyczną. Miał 12 punktów, 14 zbiórek i aż 3 bloki.

Po dwudziestu minutach to jednak my byliśmy na dość wyraźnym, bo 13-punktowym prowadzeniu. Szybko jednak mecz rozpoczął się niemalże od początku. Od wyniku 47:60 sopocianie wrzucili drugi, a nawet trzeci bieg i po celnej trójce Didiera-Urbaniaka zrobiło się 63:64. Gracze trenera Enrico Kufuora potrzebowali więc zaledwie pięciu minut, by odrobić wszystkie straty. To był dla nas więc pierwszy poważny sygnał.

Od tego momentu uspokoiliśmy jednak nieco wydarzenia w hali 100-lecia i do ostatniej kwarty przystępowaliśmy z czteropunktowym prowadzeniem. A ta rozpoczęła się dla nas wprost wybornie. Z na wprost kosza z dystansu trafił Patryk Wilk, a Jakub Andrzejewski kilka razy pofrunął nad koszem i znów mieliśmy kilkanaście punktów zapasu. Gdy na dodatek jeden z dwóch rzutów wolnych wykorzystał wspomniany już Patryk Wilk, było już 88:73 dla nas.

Bardzo trudno więc znaleźć odpowiedź na to, co stało się w kolejnych fragmentach spotkania… Igor Wadowski dał rywalom sygnał do ataku, trafiając z dystansu. Gdy po chwili ten sam zawodnik zagrał dwójkową akcję z Didierem-Urbaniakiem, o czas poprosił Grzegorz Skiba, bo nasza przewaga stopniała do siedmiu punktów. Mimo timeoutu nie byliśmy jednak w stanie zdobyć punktów, a w odpowiedzi trójkę trafił Wojtek Czerlonko, który grał w końcówce, jak w transie.

Skrzydłowy gospodarzy trafił jeszcze dwie trójki, na co my odpowiedzieliśmy jedynie punktami z dwutaktu Martyce’a Kimbrougha. Sama końcówka była jednak w naszym wykonaniu prawdziwym festiwalem błędów i złych decyzji. Od stanu 73:88 popełniliśmy dwie straty oraz spudłowaliśmy aż osiem kolejnych rzutów z gry! Naprawdę trudno wytłumaczyć tę niemoc, co gospodarze wykorzystali bezlitośnie. 

Wojciech Czerlonko wlał sopocianom wiarę w końcowy sukces, a ten zapewnił ostatecznie Benjamin Didier-Urbaniak. Na dwie sekundy przed końcem Enrico Kufour poprosił o czas, na którym rozrysował swoim podopiecznym akcję, którą ci wykonali wręcz wzorowo. Piłkę zza linii bocznej wprowadzał do gry Igor Wadowski i gdy mocno skupiliśmy się na Wojtku Czerlonko, zgubiliśmy krycie przy byłym graczu Legii i SKS-u, a ten z zimną krwią zamknął mecz rzutem z półdystansu…

Bears Uniwersytet Gdański Trefl Sopot – Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz 93:91 (22:35, 25:25, 24:15, 22:16)

Bears Uniwersytet Gdański Trefl: Wojciech Czerlonko 30, Aleksander Jęch 12 (14 zb.), Kacper Ponitka 11, Igor Wadowski 9 (12 as.), Szymon Kiejzik 3 - Benjamin Didier-Urbaniak 20, Mateusz Samiec 8, Kacper Ambroziak 0, Filip Łącz 0, Sebastian Ozdowski 0.

Enea Abramczyk Astoria: Martyce Kimbrough 14, Szymon Kiwilsza 12 (16 zb.), Filip Siewruk 11, Karol Kamiński 8, Marcin Nowakowski 3 - Jakub Andrzejewski 18, Wojciech Dzierżak 8, Mateusz Czempiel 7, Patryk Wilk 6, Piotr Wińkowski 4.