W nim jednak podopieczni trenera Tomasza Jagiełki nie mieli zbyt wiele do powiedzenia. Zespół z Tychów był w tym spotkaniu mocno osłabiony, bo ostatecznie Karol Kamiński, który w dotychczasowych starciach serii napsuł nam wiele krwi (średnio rzucał nam po prawie 19 punktów), nie wystąpił w game 5. Uraz odniesiony w czwartym meczu okazał się na tyle poważny, że lider GKS-u w tegorocznych play-offach, w tym starciu mógł wspierać swoich kolegów jedynie mentalnie, siedząc na ławce rezerwowych.
W pojedynku wystąpił za to Sebastian Bożenko, któremu za poświęcenie na pomeczowej konferencji dziękował trener Jagiełka, gdyż on także zmaga się z problemami zdrowotnymi, z powodu których opuścił wcześniejsze cztery spotkania. Wobec takich kłopotów w szeregach gości środowego widowiska, zagraliśmy jak na faworyta przystało. Od samego początku z wielką determinacją oraz zaangażowaniem. Widać było to zwłaszcza po Mateuszu Kaszowskim, który już w Tychach dał próbkę swoich możliwości.
Tam uzbierał 28 punktów, prowadząc nas do zwycięstwa. W SISU Arenie tak dobrze już nie było. Było lepiej! Bo choć może statystycznie „Kasza” nie eksplodował tak bardzo jak w niedzielę, to w pierwszej połowie szalał na dystansie, trafiając raz po raz (cztery celne próby zza łuku). A co ważne, w ślad za nim poszli inni zawodnicy i zbudowaliśmy sobie bardzo dużą przewagę. W pewnym momencie wynosiła ona aż 27 „oczek”, ale pod koniec pierwszej połowy lekko spuściliśmy z tonu i ostatecznie po dwudziestu minutach było 54:34.
Po zmianie stron jedyne, na co było stać gości, to zmniejszenie strat do 15 punktów, ale... Na kłopoty ponownie Mateusz Kaszowski. Nasz rozgrywający kolejny raz trafił za trzy, chwilę później zabrał piłkę Sebastianowi Bożenko, popędził na kosz i znów prowadziliśmy dwudziestoma „oczkami”. Od tego momentu „Kasza” nie zdobył już żadnych punktów, ale i nie musiał. Resztę zrobili pozostali. W punktowanie włączył się przede wszystkim Filip Zegzuła, który także był skuteczny na dystansie (4/8), a także Piotr Śmigielski.
W ostatniej kwarcie mogliśmy już w pełni kontrolować przebieg wydarzeń na parkiecie. W końcówce - jakby nieco na dobicie rywali - trójkę trafił jeszcze Jakub Stupnicki, który pokazał się w tym meczu z bardzo dobrej strony, łącznie zapisując przy swoim nazwisku 11 punktów. Mógł to być bezbłędny mecz naszego młodzieżowca, ale po faulu technicznym dla Iliana Węgrowskiego „Stopa” pomylił się jednak z linii rzutów wolnych, ale za to z gry był nieomylny (4/4 w tym 3/3 za trzy).
Kluczowe, co już po wcześniejszych fragmentach można wywnioskować, okazały się trójki. Łącznie mieliśmy ich 14, z czego aż dziesięć w pierwszej połowie, co pozwoliło nam zbudować bezpieczna przewagę, a następnie już tylko kontrolować cały mecz. Sprawdziło się też to, co już wcześniej można było zaobserwować w tych play-offach, czyli to, że dla Damiana Jeszke po słabszym meczu zawsze przychodził ten lepszy. W środę nasz podkoszowy miał 12 punktów, 6 zbiórek i 4 asysty. Jeszcze bardziej wszechstronny był jednak Szymon Kiwilsza.
Do 12 „oczek” dołożył on bowiem cztery przechwyty, osiem zbiórek oraz dwie asysty i dwa bloki. W ostatnich dwóch meczach to był już prawie ten „Kiwi”, którego pamiętamy z serii ćwierćfinałowej. Liczymy więc, że najlepsze zostawił na finał, bo tam zadanie czekać będzie na niego wybitnie trudne, gdyż stanie naprzeciwko Piotra Niedźwiedzkiego. Ostatecznie w piątym meczu z GKS-em trener Krutikow dał posmakować parkietu każdemu z graczy, których miał na ławce rezerwowych.
Po raz pierwszy w tych play-offach doszło też do sytuacji, aby wszyscy nasi starterzy w danym meczu zapisali przy swoich nazwiskach dwucyfrową zdobycz punktową (Kaszowski 17, Jeszke, Kiwilsza i Zegzuła po 12, a Małgorzaciak 11). To pokazuje, że w najważniejszym momencie, bo w momencie, w którym decydowały się losy finału, każdy stanął na wysokości zadania. Może to więc napawać dużym optymizmem przed finałem!
Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz – GKS Tychy 91:62 (23:12, 31:22, 22:18, 15:10)
Enea Abramczyk Astoria: Mateusz Kaszowski 17, Damian Jeszke 12, Szymon Kiwilsza 12, Filip Zegzuła 12, Filip Małgorzaciak 11 - Jakub Stupnicki 11, Piotr Śmigielski 7, Andre Walker 4, Piotr Wińkowski 4, Jakub Ulczyński 1, Kacper Burczyk 0, Michał Pluta 0.
GKS: Szymon Walski 17 (10 zb.), Maciej Koperski 10, Paweł Zmarlak 6, Sebastian Bożenko 5, Szymon Szmit 5 - Mateusz Samiec 9, Maksymilian Duda 4, Karol Nowakowski 4, Ilian Węgrowski 2, Artur Danielak 0.