Kibice sportowi zazwyczaj lubią mecze, które trzymają w napięciu do samego końca i kiedy do ostatnich minut nie jesteśmy w stanie wskazać zwycięzcy spotkania. Pod tym względem czwartkowy mecz, był zupełnie odmienny, a prawdziwe emocje skończyły się praktycznie już w pierwszej kwarcie bo goście zdobyli wtedy zaledwie 7 punktów. Później z atakiem gości było już znacznie lepiej, ale podopieczni Grzegorza Skiby, kolejny raz byli nie do zatrzymania i całkowicie zdominowali kolejne spotkanie. Osłabiony Górnik Trans.eu pod nieobecność Piotra Niedźwiedzkiego, miał ogromne problemy w defensywie i nawet przez moment nie mógł chwycić wiatru w żagle na tyle, aby zagrozić czarno-czerwonym w odniesieniu zwycięstwa. Tylko na początku czwartej kwarty, goście byli w stanie zmniejszyć straty maksymalnie do 13 punktów, ale wtedy też natychmiast powiększyliśmy przewagę do ponad 20 „oczek” i było po meczu.

Goście mieli bardzo duże problemy ze skutecznością rzutową w pierwszej kwarcie. Minuty mijały nieubłaganie, Enea Astoria zdobywała kolejne punkty, a Górnik opanowała całkowita niemoc strzelecka i przyjezdni przez ponad 6 minut, nie byli w stanie zdobyć żadnych punktów. Pod koniec pierwszej kwarty widniał na tablicy nawet wynik 22:4, a Enea Astoria i tak nie grała jakiejś nadzwyczaj agresywnej obrony w tym spotkaniu. Później atak gości funkcjonował nieco lepiej bo przyjezdni częściej trafiali przynajmniej z wypracowanych, czystych pozycji. Górnik Trans.eu miał mimo wszystko spore problemy także w defensywie i do przerwy prowadziliśmy już 50:29.

W drugiej połowie gra bardziej się wyrównała jednak nie ma co ukrywać, że ciężko było bydgoszczanom utrzymywać koncentrację przy tak wysokim prowadzeniu. Nic nie wskazywało na to, że Górnik może zawalczyć w Bydgoszczy o wygraną bo w ekipie Radomskiego ewidentnie brakowało lidera z krwi i kości, jakim na co dzień jest Niedźwiedzki. W taki sposób goście na początku czwartej kwarty, zmniejszyli swoje straty do 13 punktów, ale zaraz potem Enea Astoria wygrała fragment meczu aż 17:5 i na dobre już rozstrzygnęła losy spotkania. Ostatecznie czarno-czerwoni bezpiecznie wygrali kolejny mecz, pokonując Górnik Trans.eu 95:77.

Na pochwałę zasługuje fakt, że „Asta” po fatalnej skuteczności na linii rzutów osobistych w Krakowie, teraz trafiła 22/29 (75%) tego typu rzutów. Goście często nie byli w stanie zatrzymać naszych akcji w ataku, szczególnie pod koszem i popełniali wiele przewinień. Wobec tego, dobra egzekucja rzutowa na linii była tutaj bardzo wartościowa. Co ciekawe, tym razem nie byliśmy w stanie nawet wygrać zbiórki i zanotowaliśmy zaledwie 2 zebrane piłki w ofensywie, ale miało to oczywiście przełożenie na szybszy powrót do obrony oraz świadczyło o dużej celności Enea Astorii. Bydgoszczanie trafili bowiem aż 70% rzutów za 2 punkty i nie szczególnie mieli wiele okazji do tego, aby łapać piłki odbijające się od obręczy.

Paweł Śpica kolejny raz był niezwykle efektywny i zdobył 22 punkty, 4 asysty oraz 4 przechwyty, z kolei Grzegorz Kukiełka poszedł w 17 punktów i 6 zbiórek. Do tego wszystkiego dwucyfrowe zdobycze mieli także Jakub Dłuski, Mikołaj Grod i Marcin Nowakowski, a wymieniona trójka co ciekawe złożyła się aż na 12/13 z gry. Wśród gości Marcin Wróbel miał 19 punktów, ale tylko 7/14 z gry, a Bartłomiej Ratajczak miał 6/13 z gry na 16 punktów.

Następny mecz rozegramy w środę 23 stycznia o godz. 19:00 w Poznaniu z Biofarmem Basket.

 

Enea Astoria Bydgoszcz- Górnik Trans.eu Wałbrzych 95:77 (22:7, 28:22, 20:25, 25:23)

Enea Astoria: Śpica 22, Kukiełka 17, Dłuski 12, Grod 12, Nowakowski 11, Frąckiewicz 6, Kondraciuk 5, Szyttenholm 4, Pochocki 4, Aleksandrowicz 2, Estkowski 0, Lebiedziński 0

Górnik Trans.eu: Wróbel 19, Ratajczak 16, Małecki 11, Kruszczyński 10, Durski 8, Spała 7, Krzywdziński 4, Der 2, Glapiński 0, Jeziorowski 0