Czarno-czerwoni liczyli się z tym, że w środę przyjdzie im się zmierzyć z bardzo wymagającym przeciwnikiem. Jamalex Polonia była niezwykle podrażniona niepowodzeniem w ostatniej kolejce i wyszła na mecz z Enea Astorią podwójnie zmobilizowana. Cały mecz nie był jednak nadzwyczaj atrakcyjny dla kibiców w Lesznie bo w obu ekipach mnożyły się liczne błędy, niecelne rzuty i przewinienia. Lepiej w takiej grze odnaleźli się jednak miejscowi, którzy wygrali mecz bardzo dobrą obroną w pierwszej połowie. Podopieczni Grzegorza Skiby, mieli spore problemy z konstruowaniem swoich ofensywnych akcji i do przerwy mieli na swoim koncie tylko 25 zdobytych punktów. Pomimo licznych prób powrotu do walki o zwycięstwo, dwa punkty dość bezpiecznie pozostały jednak w Lesznie.

Początek meczu należał do Enea Astorii. Kilka skutecznych i szybkich akcji w ataku oraz dwie trójki Kukiełki dały nam prowadzenie 10:6. Później nie było już tak dobrze. Często oddawaliśmy rzuty pod pressingiem czasu ze względu na kończący się czas 24 sekund. Do tego wszystkiego Jamalex Polonia stosowała liczne podwojenia, a nawet potrojenia na naszych zawodnikach podkoszowych, co kończyło się wieloma stratami. W konsekwencji, to gospodarze objęli bezpieczne prowadzenie pomimo faktu, że sami w ciągu całego dnia byli tylko 41% przy rzutach z gry i 60% z linii osobistych. Miejscowi i tak dzięki świetnej postawie Kamila Chanasa prowadzili do przerwy 40:25.

Nasza gra nieco ustabilizowała się po powrocie z szatni, ale nie mogliśmy wstrzelić się z dystansu (5/23 w ciągu całego spotkania). Do tego dochodziły liczne straty, po których Jamalex Polonia nie mogła oprzeć się zdobywać kolejne punkty. Dobrze grał Kaczmarzyk i w pewnym momencie gospodarze prowadzili już nawet 57:38 na początku czwartej kwarty.

W ostatnich fragmentach meczu, Enea Astoria zaczęła gonić wynik i po skutecznych akcjach Aleksandrowicza i Śpicy, skrupulatnie zmniejszaliśmy straty. W pewnym momencie na 4.20 minuty przed końcem było tylko 60:52, ale zabrakło już czasu, aby móc tego dnia myśleć o nawiązaniu walki o zwycięstwo. Kolejne punkty z bardzo trudnych pozycji dorzucał Chanas i skończyło się 72:58 dla Jamalex Polonii.

Bydgoszczanie, przed bardzo dobrą obroną rywali, zdobyli najmniej punktów w sezonie i trafili tylko 32.4% z gry. Nie byliśmy w stanie zdobywać łatwych punktów nawet z ponowień akcji, co uniemożliwiło skuteczną pogoń na koniec meczu. Tylko Michał Aleksandrowicz przekroczył dwucyfrową zdobycz punktową i zdobył 11 „oczek” przy 4/7 z gry, a Jakub Dłuski otarł się o double-double z 9 punktami i 11 zbiórkami. Dobry występ zaliczył Jakub Kondraciuk, który miał kilka efektownych wejść pod kosz, kończących się punktami przy obręczy. U gospodarzy Kamil Chanas miał 19 punktów z 16 rzutów i 5 asyst, a Adam Kaczmarzyk skończył z 15 punktami i 9 zbiórkami. W czwartej kwarcie z kontuzją musiał opuścić boisko Marc-Oscar Sanny, ale we wcześniejsze 31 minut rozdał 8 asyst.

Teraz koszykarze Enea Astorii powracają do Artego Areny, gdzie w najbliższą niedzielę zmierzymy się z WKK Wrocław (początek meczu o godz. 17:00).

 

Jamalex Polonia 1912 Leszno - Enea Astoria Bydgoszcz 72:58 (21:15, 19:10, 12:13, 20:20)

Jamalex Polonia: Chanas 19, Kaczmarzyk 15, Stanferd Sanny 11, Stawiak 8, Milczyński 6, Mroczek-Truskowski 5, Trubacz 5, Marc-Oscar Sanny 3, Kutta 0

Enea Astoria: Aleksandrowicz 11, Dłuski 9, Kondraciuk 8, Śpica 8, Grod 6, Kukiełka 6, Nowakowski 6, Szyttenholm 4, Frąckiewicz 0