Środowy mecz z całą pewnością nie zapowiadał się na tak jednostronne widowisko. Bydgoszczanom od samego początku spotkania brakowało pewnego rodzaju werwy i zaciętości, która pozwoliłaby podjąć rękawicę i zawalczyć o korzystny wynik. Przyjezdni od samego początku wyglądali na parkiecie przynajmniej jak o klasę lepszy zespół i systematycznie powiększali przewagę. Na nic zdały się roszady i zmiany dokonywane przez trenera Konrada Kaźmierczyka, bo to Znicz miał od początku przewagę w każdym aspekcie koszykarskim i z biegiem czasu wyłącznie powiększał przewagę. Ostateczna różnica aż 49 punktów z pewnością musi budzić osłupienie wśród wielu kibiców.

Już początek spotkania nie zwiastował dla nas niczego dobrego. Goście po kilku minutach prowadzili już 8:2 i wyglądali na bardzo zmobilizowanych, aby odnieść zwycięstwo w Bydgoszczy. Kolejny raz duże problemy stanowiła dla nas zespołowa obrona, a także szybki powrót na bronioną stronę boiska. Kilka strat i niecelnych rzutów spowodowały, że po pierwszej kwarcie było już 23:14 dla Znicza.

Wydawało się, że w drugiej kwarcie czarno-czerwoni ruszą do ataku  i zaczną lepszą egzekucję rzutową, aniżeli miało to miejsce na początku. Niestety w środę Astoria miała problem nie tylko w kwestii obronnej, ale także w ataku, ponieważ cała drużyna w spotkaniu była zaledwie 3/19 za 3. Przy tego typu skuteczności, ciężko jest oczekiwać pozytywnego wyniku i to pokazała już cała pierwsza połowa przegrana 12 punktami.

To co najgorsze, czekało jednak w pozostałych 20 minutach. W całej drugiej połowie bydgoszczanie nie mogli postawić dobrej defensywy, często byli gubieni na zwykłych zasłonach, co prowadziło do łatwych punktów Znicza. Pruszkowianie trafiali natomiast na wiele różnych sposób, czy to po penetracji, spod kosza, czy na obwodzie. Po przeciwnej stronie boiska postawili natomiast obronę, która dla nas okazała się nie do przejścia. Ostatecznie wyglądający na zrezygnowanych, koszykarze Astorii przegrali całą drugą połowę aż 25:62 i całe spotkanie 56:105. Ostateczny wynik spotkania mówi praktycznie wszystko o wydarzeniach na boisku i potwierdza fakt, kto zdominował mecz pod każdym możliwym względem.

Asta w całym spotkaniu trafiła zaledwie 29.6% rzutów z gry, co jest praktycznie naszym najgorszym wynikiem na przestrzeni kilku ostatnich sezonów. W obronie pozwoliliśmy gościom natomiast na 15/29 zza łuku, co doszczętnie podsumowuje całość meczu. W naszej drużynie tylko Patryk Gospodarek przekroczył granicę 10 punktów, zdobywając ostatecznie 14 oczek, ale z 9 rzutów, miał 4 zbiórki i 6 asyst. W ekipie Znicza najlepszy okazał się być świeży nabytek Andrzej Paszkiewicz, który zainkasował aż 6/9 za 3 i miał 20 punktów na koncie. To spotkanie z pewnością było równocześnie najlepszym meczem Znicza, jak i najgorszym Astorii w bieżących rozgrywkach.

Następny mecz gracze Asty rozegrają już w najbliższą sobotę w Gliwicach (godz. 18.00) i mamy tylko nadzieję, że nie będzie to ponownie tak jednostronne widowisko.

Astoria Bydgoszcz – MKS Znicz Basket Pruszków 56:105 (14:23, 17:20, 10:28, 15:34)

Astoria: Gospodarek 14, Bierwagen 9, Motel 7, Fatz 6, Szyttenholm 5, Laydych 4, Czyżnielewski 4, Dąbek 3, Krefft 2, Motel 2, Derda 0, Barszczyk 0

Znicz: Paszkiewicz 20, Tokarski 15, Warmiak 13, Kordalski 11, Centar 10, Cechniak 9, Kierlewicz 9, Ornoch 6, Madziar 6, Stopierzyński 6