Wyjazd do Pruszkowa miał dla naszych koszykarzy z pewnością zupełnie inny charakter, aniżeli zeszłotygodniowe spotkanie w Krośnie. W tamtym przypadku mało kto liczył na sprawienie przez nas niespodzianki, a Miasto Szkła jak się okazało zdecydowanie wygrało na inaugurację. Tym razem wiedzieliśmy, że mamy do czynienia z rywalem w zdecydowanie naszym zasięgu, ale także świadomość nie pozwalała odpuścić, że o zwycięstwo może być ciężko. Tak właśnie zapowiadaliśmy spotkanie na łamach naszej strony i wcale się nie pomyliliśmy. Sam mecz był pełny zaciętości i ciągłych zwrotów akcji, a żadna drużyna do samego końca nie mogła być przekonana o końcowym rezultacie. O tym, że bydgoszczanie schodzili z parkietu pokonani decydowały najmniejsze niuanse.

Już w pierwszej połowie Astoria miała dość spore problemy z ochroną własnej tablicy, a gospodarze bardzo skrupulatnie zbierali piłkę w ataku i kończyli akcje spod samej obręczy. Najskuteczniejszy w tym elemencie był Dawid Słupiński, który w całym meczu zebrał 9 piłek (7 na atakowanej desce) i zdobył 18 punktów. Na tą zdobycz złożyło się także wiele wymuszonych przewinień. W całym spotkaniu czarno-czerwoni przegrali statystykę zbiórek w stosunku 23-43, co może być dość niecodziennym wynikiem. Jeśli mielibyśmy szukać przyczyny porażki to właśnie ten element był decydujący.

Z drugiej strony można było zaobserwować kilka bardzo dobrych momentów w grze naszej ekipy. Na szczególne wyróżnienie zasługuje przede wszystkim końcówka drugiej połowy i początek trzeciej. To od stanu 26:36, bydgoszczanie zaliczyli skuteczny pościg i zniwelowali całą stratę. Na przerwę schodziliśmy z deficytem 5 oczek, ale następnie znowu w błyskawicznym tempie wyszliśmy na prowadzenie. W drugiej części III kwarty prowadziliśmy już nawet 53:49, ale znowu nastąpił później nieco gorszy moment. Całe spotkanie opierało się głównie na naprzemiennych ciosach zadawanych sobie przez obie ekipy.

Wszystko sprowadziło się do końcowej ćwiartki, a w niej można było naliczyć aż 4 zmiany prowadzenia i 2 wyniki remisowe. To pokazuje jak bardzo, zarówno gospodarze i goście chcieli zwyciężyć w tym starciu. Najlepszy moment w meczu obie drużyny miały na 3-4 minuty przed końcem, kiedy to byliśmy świadkami 4 celnych trójek z rzędu (w naszych barwach trafili Karol Kutta i Mikołaj Grod).

O wszystkim zadecydowały końcowe akcje i w nich przeważała bardzo twarda defensywa z obu stron. Żadna z ekip nie mogła wstrzelić się do kosza, ale to Znicz prowadził 2 punktami i rozdawał w tym przypadku karty. Na 5 sek. przed końcem za 3 punkty rzucał Paweł Lewandowski, ale nie trafił. Piłkę zebrali gospodarze, więc musieliśmy ich faulować. Na linii pojawił się Słupiński, który ucelował tylko jeden wolny (73:70) i mieliśmy 4 sekundy na rozegranie akcji. Koszykarze z Pruszkowa zachowali się jednak inteligentnie, bo faulowali Piotra Robaka, aby uniknąć ew. rzutu na remis. Na zegarze pozostały tylko 2 sek., a nasz rozgrywający po pierwszym celnym wolnym, drugi spudłował celowo, aby mieć możliwość dobitki na wyrównanie. Wszystko ułożyłoby się idealnie, ponieważ w całym zamieszaniu piłkę zebrał Lewandowski i oddawał rzut do kosza, ale… został powalony na parkiet. Z perspektywy widza wyglądało to na przewinienie, ale sędziowie byli odmiennego zdania.

Nie mieliśmy więc możliwości oddać dwóch rzutów wolnych, które mogłyby dostarczyć remis i zapewnić prawdopodobnie sprawiedliwą dogrywkę, a mecz zakończył się wynikiem 73:71 dla gospodarzy. To ten rezultat jednak idzie w świat, a bydgoszczanie muszą pogodzić się z drugą porażką w tym sezonie. Stało się tak pomimo bardzo dobrych występów Huberta Mazura (20 punktów z 19 rzutów) i Doriana Szyttenholma (19 punktów, ale zagrał bardzo krótko w IV kwarcie przez problemy z faulami). Całkiem przyzwoicie spisali się także Paweł Lewandowski i Mikołaj Grod, którzy łącznie dostarczyli drużynie 20 punktów, 11 zbiórek i 3 asysty.

 

Teraz przed Astorią pierwszy pojedynek w tym sezonie przed własną publicznością. Już 10. października o godz. 19.00 zmierzymy się ze Spójnią Stargard Szczeciński i wierzymy, że to będzie ten czas, kiedy uda nam się odnieść pierwsze zwycięstwo w sezonie 2015/16. Na naszej stronie pisaliśmy już o akcji „Pełna hala!” i mamy nadzieję, że kibice szczelnie zapełnią Artego Arenę. Już dzisiaj serdecznie zapraszamy na to spotkanie!

 

 

MKS Znicz Basket Pruszków – Astoria Bydgoszcz 73:71 (23:19, 20:19, 15:17, 15:16)

Znicz Basket: Janiak 9 (3x3, 5 as.), Przyborowski 8 (1), Put 8 (9 zb.), Cechniak 6, Czosnowski 3 (1) oraz Słupiński 18 (9 zb.), Kordalski 8 (2x3, 5 as.), Tokarski 6 (1), Szwed 5, Tarczyk 2

Astoria: Mazur 20 (4), Szyttenholm 19 (1), Lewandowski 10, Robak 4 (1x3, 4 as.), Laydych 0 oraz Grod 10 (2x3, 7 zb.), Kutta 5 (1), Barszczyk 2, Fatz 1