Po dość nieoczekiwanym pokonaniu wrocławian, Astorii znowu przyjdzie mierzyć się z drużyną z czołówki tabeli. Tym razem rywalem bydgoszczan będzie obecnie 4 siła w lidze, która na swoim koncie ma 12 zwycięstw i 6 porażek. Pierwszy mecz obu drużyn zakończył się porażką czarno-czerwonych 79:89, na co wpływ miała nieszczęsna w naszym wykonaniu IV kwarta, przegrana różnicą właśnie 10 oczek.
Do niedzielnego meczu obie ekipy podejdą w zupełnie odmiennych nastrojach. Wszystko za sprawą zdecydowanej porażki MKS-u, który został zdemolowany w Krośnie różnicą aż 43 punktów. Z pewnością kłopotliwe dla trenera Wojciecha Wieczorka są absencje kluczowych zawodników. Od dłuższego czasu z kontuzją zmaga się Mateusz Dziemba, trzeci strzelec zespołu ze średnią 13,1 punktów na mecz, lider w walce na tablicach (6,2 zbiórki na mecz) Piotr Zieliński ma uraz achillesa, a drugi strzelec zespołu (13,5 punktów na mecz) Przemysław Szymański z niewiadomych powodów nie zagrał w ostatnim spotkaniu w Krośnie i nie wiadomo, czy będzie do dyspozycji trenera w najbliższą niedzielę. Mimo tych osłabień, to gospodarze wystąpią w roli faworyta, co akurat dla bydgoskiego zespołu jest sytuacją korzystną, ponieważ ekipa z Grodu nad Brdą często takiej roli nie potrafi udźwignąć. Najwięcej zagrożenia należy spodziewać się ze strony Michała Wołoszyna, notującego blisko 15 punktów w meczu. W przypadku braku Szymańskiego, ciężar zdobywania punktów może także wziąć na siebie Grzegorz Małecki, który w pierwszym bezpośrednim pojedynku między zainteresowanymi był jego najlepszym strzelcem, notując 21 punktów na swoim koncie.
Ciekawostką jest fakt, iż na 8 drużyn obecnie kwalifikujących się do fazy PO, nasz najbliższy przeciwnik ma drugą od końca obronę (tylko ostatnia, 8 drużyna – King Wilki Morskie Szczecin traci więcej punktów niż MKS Dąbrowa Górnicza lecz jest to ledwie 5 punktów sumarycznie na przestrzeni całego sezonu, a więc średnie są niemal identyczne). Ale co równie ważne, jednocześnie jest to 2 ofensywa z tej najlepszej stawki (tyle samo zdobytych punktów co Szczecin).
W bydgoskim zespole co najważniejsze, dopisuje zdrowie. Nie ma żadnych poważniejszych urazów, które wykluczyłyby któregoś z graczy z niedzielnego pojedynku. Co równie istotne, z zawodników spadł ciężar oczekiwania na zwycięstwo, morale zespołu poszło mocno w górę i miejmy nadzieję, że za tym wszystkim pójdzie także większa wiara w swoje umiejętności i poczucie sensu ciężkiej pracy pod okiem nowego szkoleniowca. Z perspektywy obserwatora, ważne jest iż zauważalna poprawa jakości zarówno defensywnej, jak i szerszego wachlarza zagrań ofensywnych, wreszcie przyniosła oczekiwany efekt w postaci zwycięstwa. A jeśli dodamy, iż pokonanym była drużyna dużo wyżej notowana, tym zwycięstwo jest cenniejsze.
Oby teraz popularna „Asta” złapała wiatr w żagle, bowiem mimo iż zapewne trener jak i jego zawodnicy skupiają się na najbliższym rywalu, to po tym spotkaniu czekają nas 3 mecze pod rząd na własnym parkiecie z rywalami całkowicie w naszym zasięgu, z którymi może przyjść nam walczyć o byt w 1 lidze. Życzymy więc naszym koszykarzom, aby na mecze w Bydgoszczy wrócili po drugiej z rzędu wygranej.