Enea Basket Poznań to bardzo groźny przeciwnik - to nie ulega najmniejszej wątpliwości. Wystarczy przecież spojrzeć w roster rywali, by się o tym przekonać. Nie brakuje tam uznanych nazwisk, na czele z graczami, którzy mają na swoim koncie przeszłość w ekstraklasie. Nie brakuje też rzecz jasna młodzieżowców, którzy stanowią niezbędne wsparcie dla liderów. Mimo wszystko ostatnie mecze wskazują pewną zadyszkę Enea Basketu.

Zespół z Wielkopolski przegrał pięć z ostatnich siedmiu spotkań, przez co jego pozycja w ligowej tabeli znacznie się pogorszyła. Wprawdzie poznaniacy nadal utrzymują lokatę gwarantującą im udział w fazie play-off, ale uczciwie przyznać trzeba, że są na jej granicy, zajmując obecnie 8. miejsce. Każda kolejna wpadka może więc być tą, która w ostateczności pogrąży zespół Enea Basketu.

Gdyby tego było mało, w ostatnim starciu, rozegranym w Rzeszowie z OPTeam Energią Polską Resovią, kontuzji doznał jeden z liderów drużyny, czyli Michał Samsonowicz. Pod koniec pierwszej połowy rzucający obrońca wbijał się odważnie w pole trzech sekund, ale niestety - faulowany przez rywala - upadł bardzo mocno na parkiet, uszkadzając prawą rękę. Rzuty wolne jeszcze wykonał. Więcej, w kolejnej akcji wybrał rywalowi piłkę z kozła lewą ręką i uruchomił tym samym kontrę, po której Piotr Wieloch zdobył punkty. Jak się jednak okazało, był to dla niego ostatni akcent w tym meczu…

Niewiadomą zatem pozostaje dla nas to, czy były koszykarz ekstraklasowych drużyn z Torunia, Gdyni czy też Gliwic przyjedzie w ogóle do Bydgoszczy. Ale i bez niego (zagrał w Rzeszowie tylko 11 minut, zdobywając dwa „oczka”), ekipa Enea Basketu i tak zdołała uzbierać w Rzeszowie, a więc na niełatwym ostatnio terenie, aż 96 punktów. To pokazuje więc wyraźnie, że ofensywnie poznaniacy są w stanie bardzo wysoko zawiesić poprzeczkę, zatem musimy się mieć mocno na baczności w środowy wieczór.

Piotr Wieloch, Patryk Stankowski, Mikołaj Stopierzyński i Wojciech Fraś są w stanie - nawet bez Michała Samsonowicza - stanąć na wysokości zadania i poprowadzić drużynę do sukcesu. A nieraz właśnie absencja najlepszego koszykarza powoduje, że reszta jeszcze bardziej się spina i bierze na swoje barki większą odpowiedzialność, co nieraz przekuwa się w zwycięstwo. Sami jesteśmy tego najlepszym przykładem, kiedy w I rundzie wygrywaliśmy chociażby w Krośnie bez Marcina Nowakowskiego i Michała Chylińskiego.

Należy jednak pamiętać, że nieprzypadkowo to właśnie my w obecnej chwili jesteśmy liderami Bank Pekao S.A. I ligi koszykarzy. Nikt nam tego nie dał za darmo. Musieliśmy się naprawdę mocno napracować, wygrywając z wzmocnionym zespołem z Sopotu, a w miniony piątek w SISU Arenie z dotychczasowym liderem Miastem Szkła Krosno. Cały czas gramy też bez Filipa Siewruka, więc i u nas nie obywa się bez osłabień. Tym bardziej, że Filip to nasz drugi najlepszy strzelec dystansowy (42,5 procent w rzutach za trzy).

Wiemy doskonale, że w środę czeka nas bardzo trudne zadanie. Enea Basket, choć przechodzi ostatnio trudniejszy okres, ma kim straszyć, więc i w Bydgoszczy postara się o dobry wynik. W Rzeszowie poznaniacy pokazali, że nie poddają się do samego końca. Mimo porażki, zespół trenera Szurka pozostawił po sobie na Podkarpaciu dobre wrażenie, ostatecznie przegrywając czterema punktami, mimo że jeszcze na pięć minut przed końcem było 85:70 dla gospodarzy.

Początek środowego spotkania zaplanowano na godzinę 19:00. Dla tych, którzy z różnych przyczyn nie będą w stanie dotrzeć do SISU Areny, przygotowana jest transmisja w serwisie Emocje.TV: https://nowe.emocje.tv/ppv/enea-abramczyk-astoria-bydgoszcz---enea-basket-poznan,353608.