Eurobasket 2009, a kibice Astorii

 

Mistrzostwa Europy koszykarzy w Polsce to wielkie święto dla kibiców koszykówki w kraju. Również my, kibice Astorii postanowiliśmy być zawsze tam gdzie nasza Polska gra...

 

Wrocław

7 września na inauguracje Eurobasketu Polska podejmowała we Wrocławiu Bułgarię. Kilku kibiców Astorii wraz z flagą narodową pojawia się we Wrocławiu już od wczesnych godzin porannych. Podczas meldowania się w hostelu pan z recepcji oznajmia, że jesteśmy jedynymi Polakami, a oprócz nas znajduje się tutaj 45 kibiców z Litwy. Po krótkim odpoczynku ubieramy barwy narodowe i ruszamy w stronę Starego Miasta aby poczuć klimat zbliżających się wielkimi krokami Mistrzostw Europy. Wiele z pubów na Starym Rynku na czas mistrzostw zostało przyozdobione w litewskie flagi, a klientom nalewane są litewskie piwa. Wszystko to, aby przyciągnąć litewskich kibiców, których mnóstwo na każdym kroku (z różnych informacji dowiadujemy się, że jest ich około 3 może 4 tysięcy). Wszędzie zielono, nie widzimy nikogo w biało-czerwonych barwach. Ludzie na ulicy pytają się nas, kto dzisiaj gra? Szok. Przechodząc koło jednego z pubów, do środka zapraszają nas litewscy kibice. Są bardzo sympatyczni. Barman to kolejna osoba zdziwiona naszym widokiem. Jako, że jesteśmy pierwszymi dzisiaj polskimi klientami nalewa nam piwo za darmo. Spędzamy tutaj kilka godzin wspólnie dyskutując z sąsiadami zza wschodniej granicy. Są bardzo pewni siebie. Uważają się za faworytów grupy wrocławskiej. Nie wiedzą jeszcze, że prawda dla nich okaże się brutalna.

W końcu ruszamy pod halę. Zwracamy uwagę na słabo oznakowane miasto. Nie spotykamy żadnej reklamy Eurobasketu, ani informacji jak dojechać na halę Stulecia. Spotykamy pierwsze osoby w barwach narodowych i razem docieramy do celu. Sama hala nie wygląda zbyt reprezentatywnie. Jednak pod halą życie wre. W miasteczku kibiców stoi telebim, jest kilka ogródków piwnych, a obok nich można porzucać do kosza. Jest mnóstwo ludzi. Spotykamy kibiców ze Słupska, Wałbrzycha oraz Ostrowa. Razem spędzamy czas do rozpoczęcia meczu. Na trybunach zajmujemy miejsce za koszem, wywieszamy flagę, którą po chwili musimy przewiesić ponieważ zasłaniała banery FIBA. Problem w tym, że takie banery wiszą prawie na wszystkich barierkach w hali, a my bardzo chcieliśmy aby nasza flaga zawisła. Na widowni wiele przypadkowych osób, którzy proszą Cię abyś nie stał, nie krzyczał, a najlepiej oglądał mecz w ciszy jak w teatrze. Mimo to razem z kibicami z Wałbrzycha i Stargardu próbujemy poderwać halę do dopingu. Skutecznie przeszkadza nam w tym spiker, doskonale znany w Bydgoszczy dj Jaca (Jacek Pawlewski). Ku naszym niezadowoleniu atmosfera przypomina tą z siatkarskich parkietów, co chwile puszczana muzyka, całe szczęście, że nikt nie zaczął odliczać raz, dwa, trzy...

Polscy koszykarze nie zawiedli i wygrali pierwszy mecz turnieju, pokonując Bułgarię 90:78. W drugim meczu Turcja pokonuje Litwę. Na trybunach górą jednak Ci drudzy. Jest ich około 3 tysiące (Turków około 200) mają ze sobą 13 bębnów! Robią bardzo fajny doping. Pomimo porażki puby w mieście wciąż należą do nich. Wszędzie słychać okrzyki „Lietuva”.

W drugim dniu we Wrocławiu widać już więcej osób w biało-czerwonych barwach. Z Bydgoszczy dojeżdża do nas kolejny kolega. W powietrzu coraz bardziej czuć napięcie przed zbliżającym się pojedynkiem Polska-Litwa. Gdy wchodzimy na halę ochroniarze witają nas słowami „cześć Astoria.” Już po jednym dniu znają nas i naszą flagę. Dzisiaj znowu pomimo licznych prób musiała ona być zdjęta. Hala powoli wypełniała się po brzegi. Doping z obu stron zaczął się już przed meczem. Ku naszemu zdziwieniu dzisiaj prawie cała hala ogląda mecz i dopinguje na stojąco. Gdy wiadomo już, że Polska nieoczekiwania wygra ten mecz cała hala na stojąco, przez pięć minut śpiewa „Polska biało czerwoni.” Był to chyba najciekawszy moment tych mistrzostw. Kibice litewscy, nie wierzyli w to co zobaczyli. Po meczu miasto w końcu było biało-czerwone. W pubach na zmianę słychać „Polska” i „Lietuva”. Było co świętować.

My w godzinach wieczornych udajemy się jeszcze pod hotel w którym nocują wszystkie reprezentacje. Mieliśmy okazje porozmawiać i zrobić sobie pamiątkowe zdjęcia z reprezentantem Polski i wychowankiem naszego klubu Michałem Chylińskim. Rozmawialiśmy o sytuacji w kadrze oraz bydgoskim klubie. Michał to bardzo rozsądny człowiek, któremu życzymy wszystkiego dobrego na koszykarskiej drodze. Może ujrzymy go jeszcze kiedyś w czarno czerwonej koszulce...

Środa nie była już tak udana. Nasza kadra przegrywa z Turcją, a wraz ze słabą grą zawodników słabnie także doping. Po meczu w pubach króluje piłka nożna i żałosne widowisko Słowenia-Polska. My udajemy się po raz kolejny pod hotel. Mamy okazje porozmawiać i porobić sobie zdjęcia z kilkoma innymi reprezentantami Polski, a także z jedną z największych gwiazd tych mistrzostw, zawodnikiem reprezentacji Turcji, na co dzień zawodnikiem NBA, Ersanem Ilyasovą.

Pomimo porażki nasi koszykarze awansowali z drugiego miejsca w grupie do kolejnego etapu. Swoje mecze będą rozgrywać w Łodzi.

 

Łódź

Mimo środowej porażki z Turcją do Łodzi wybieramy się z wielkimi nadziejami na zwycięstwo. Serbowie mieli być przecież najsłabszą drużyną, którą mogliśmy pokonać. Niestety „parkiet” zweryfikował nasze nadzieje, nadzieje milionów kibiców, a także samych zawodników.

Do Łodzi wybraliśmy się siedmioosobową ekipą. Oczywiście mieliśmy ze sobą słynną już w Polsce flagę Astorii. Rozwiesiliśmy ją w jak najlepszym miejscu i w taki sposób aby ochrona obiektu oraz FIBA nie miały się do czego przyczepić. Siedzieliśmy w sektorze S zaraz za Klubem Kibica Reprezentacji, który składał się z kibiców ze Zgorzelca. Ciekawostką jest to, że kibice Turowa dostali 50 darmowych biletów na mecze, noclegów i wyżywienie na koszt PZKosz. Niestety doping dla Polski był jaki był i ograniczał się tylko do dwóch okrzyków.

 

Jeszcze przed godziną 15 udajemy się na miasto, a potem pod halę. Tam jeszcze krótki pobyt przy telebimie wraz z Hiszpanami(100os), Litwinami (jakieś 3 może 4 tys. na hali podczas meczu Litwa-Słowenia), Słoweńcami (500os) i udajemy się do środka. Hala w Łodzi jest ogromna ale w końcu 11,5 tys. miejsc siedzących może robić wrażenie. Pojemnościowo i z wyglądu hala prawdziwie europejska. Z zewnątrz wydaje się troszkę „betonowa” i szara.

Organizacja i reklama Eurobasketu 2009 w jednym jak i drugim mieście pozostawiała wiele do życzenia. Brakowało reklam turnieju, ludzie zdziwieni, że w centrum chodzimy w barwach Polski itd. Na szczęście w Łodzi obyło się bez komplikacji z tablicą wyników i oświetleniem. Porównując to wszystko jeszcze do Bydgoszczy to naprawdę nie mamy się czego wstydzić wręcz napisałbym, że jesteśmy/byliśmy najlepiej przygotowani ze wszystkich miast, z piękną halą i terenem wokół niej, odpowiednią reklamą i rozrywkami.

 

Wracając do Łodzi i sobotnich rozgrywek to krótko przed 15 zasiadamy na trybunach rozwieszamy flagę i spokojnie oglądamy mecze Eurobasketu. Na meczu Polski śpiewamy razem z halą chociaż śpiewanie w kółko tego samego jest bardzo nużące. Tak jak wspomniałem wcześniej polska reprezentacja rozegrała bardzo słaby mecz i od początku przegrywaliśmy kilkunastoma punktami. Nadzieje odzyskaliśmy kiedy dogoniliśmy Serbów na 2pkt ale później rażący brak skuteczności spowodował, że to oni cieszyli się ze zwycięstwa, a my tak realnie patrząc powoli żegnaliśmy się z turniejem.

 

Mimo wszystko kolejny dzień Eurobasketu zaliczamy do udanych i spokojnie bez problemów wracamy do Bydgoszczy gdzie również rozpoczynają się mecze z udziałem Grecji, Francji, Rosji, Chorwacji, Niemiec i Macedonii.

 

Bydgoszcz

Mecze Eurobasketu rozgrywane były także w Bydgoszczy. Do naszego miasta przybyły delegacje  kibiców z Macedonii, Niemiec, Francji, Chorwacji, Rosji, a także ponad stu osobowa grupa kibiców z Grecji. Doping tych ostatnich zrobił na nas spore wrażenie. Nieustanne śpiewy zaczynały się na pół godziny przed meczem i kończyły pół godziny po ostatnim gwizdku. We wtorek kilku kibiców Astorii pomaga Grekom w dopingu. Poznaliśmy się wcześniej w strefie kibica oraz bydgoskich pubach. Doping dla Grecji prowadzą dwie osoby na co dzień mieszkające w Salonikach. Co ciekawe jeden z nich jest kibicem PAOK-u Saloniki, drugi natomiast Arisu Saloniki. W środę zaprosiliśmy Greków na wspólne oglądanie meczu Polska-Hiszpania, a następnie sami zorganizowaliśmy mecz kibice Astorii Bydgoszcz kontra kibice reprezentacji Grecji. Frekwencja dopisała. Na hali pojawiły się blisko pięćdziesięcioosobowe grupy kibiców Astorii oraz Grecji. Obok siebie zawisły flagi bydgoskiego klubu oraz niebiesko biała flaga reprezentacji z południa Europy. Po emocjonującym spotkaniu górą byli goście. Wynik 61:58. Od gospodarzy otrzymali oni gadżety bydgoskiego klubu (kalendarze, smycze, wlepki oraz płyty z filmem promującym Astorię Bydgoszcz). Po meczu przyszedł czas na dalszą, wspólną integracje w jednym z bydgoskich lokali. Czas spędziliśmy bardzo sympatycznie, co jakiś czas wznosząc toast „Jamas” lub po polsku „Na zdrowie”! Rozmawialiśmy głównie o sprawach kibicowskich, śpiewaliśmy oraz obejrzeliśmy krótki film o Astorii. Jeszcze kilka zdjęć z Grekami i ruszają oni do hotelu. Noc ze środy na czwartek była dla nich wyjątkowo krótka. Rano wyjeżdżali już bowiem za swoją reprezentacją do Katowic. Tam w niedziele znowu spotkają się z delegacją kibiców Astorii.

 

Tych którzy się zgapili i nie poczuli atmosfery Eurobasketu w Polsce pocieszamy, że nic straconego. Już za dwa lata kolejne Mistrzostwa Europy, tym razem na Litwie. Jeśli nie zabraknie tam naszej reprezentacji, na pewno nie zabraknie też bydgoskich kibiców.

 

Do zobaczenia na kibicowskim szlaku!