W poniedziałek drużyna Astorii rozpoczęła cykl przygotowań do zbliżającego się sezonu 2015/16. My przy tej okazji porozmawialiśmy z wychowankiem naszego klubu, który po rocznej przerwie powraca do grodu nad Brdą.

 

 

Paweł Lorek: Po roku gry w ekstraklasie, zdecydowałeś się jednak na powrót do Bydgoszczy. Na początek muszę się Ciebie zapytać, co najbardziej wpłynęło na Twoją decyzję, żeby ponownie założyć meczową koszulkę Astorii?

Piotr Robak: Złożyło się na to wiele czynników. Po minionym sezonie szukałem zespołu w którym będę pełnił ważną rolę i dostanę sporo minut na parkiecie. Astoria odezwała się do mnie dosyć wcześnie i szybko rozpoczęliśmy rozmowy. Zarząd tego klubu był konkretny w rozmowach, a nie bez znaczenia był także fakt, że mam tutaj rodzinę, narzeczoną, znajomych i dostanę możliwość reprezentowania klubu razem z moim bratem Pawłem. Także tych powodów z pewnością było kilka.

 

P.L.: W mediach pojawiały się nieoficjalne informacje, że miałeś ponownie propozycje od drużyn z PLK i I ligi. Czy możesz potwierdzić te informacje?

P.R.: Tak, rozmawiałem z dwoma klubami z ekstraklasy i były też opcje z I ligi. Ważne jest jednak to, że dogadałem się z Astorią i jestem teraz w Bydgoszczy.

 

P.L.: Jak mógłbyś podsumować czas spędzony w Polpharmie Starogard Gdański? Był to dla Ciebie z pewnością trudny okres, ponieważ miałeś okazję pierwszy raz rywalizować z najlepszymi zawodnikami w kraju?

P.R.: Zdecydowanie był to dla mnie duży bagaż doświadczeń, bo tak jak wspomniałeś, był to mój debiutancki sezon w ekstraklasie. Na pewno cieszę się, że pod względem sportowym miałem możliwość rywalizowania na parkiecie z najlepszymi zespołami w PLK oraz trenowania w jednym z tych klubów. Z pewnością brakowało mi większej ilości minut i to był ten minus, ale ogólnie ten czas wspominam pozytywnie. Głównie ze względu na nabyte doświadczenie, nowo poznanych ludzi i tego nikt mi nie odbierze. Summa summarum oceniam ten okres pozytywnie, ale ilość minut na boisku i rola w drużynie mnie nie satysfakcjonowały.

 

P.L.: Właśnie w ubiegłym sezonie były mecze kiedy sztab szkoleniowy dawał Tobie szansę gry, ale były też sytuacje w których nie byłeś w tzw. meczowej rotacji. Przechodząc do Polpharmy brałeś coś takiego pod uwagę czy jednak po cichu liczyłeś, że dostaniesz więcej minut na pokazanie swoich możliwości?

P.R.: Idąc do Polpharmy oczekiwania miałem duże. Chciałem być ważnym ogniwem, może nie graczem, który będzie decydował o losach spotkania, ale zawodnikiem, który dostanie spore minuty w rotacji. W trakcie sezonu wyglądało to różnie. To była straszna sinusoida i po każdym meczu nie wiedziałem czego mogę się spodziewać. Były spotkania gdzie wychodziłem przykładowo na 15 minut, a w kolejnych dwóch nie miałem możliwości pokazania się już w ogóle. Było spotkanie, które rozpocząłem w pierwszej piątce, żeby za jakiś czas nie dostać kolejnej szansy. Także nie wiedziałem czego spodziewać się przed kolejny meczem, ale kiedy już otrzymywałem szansę to starałem się dać z siebie jak najwięcej. Wiadomo jednak, że czasem ciężko jest zaprezentować się dobrze w tak krótkim czasie i stanowić wartość dodatnią dla zespołu.

 

P.L.: Kolejne pytanie, które chcę Tobie zadać było już poruszane na konferencji prasowej, ale wiele osób z pewnością nie miało okazji usłyszeć odpowiedzi. Jakie Twoim zdaniem są największe różnice pomiędzy grą w PLK, a w I lidze?

P.R.: Na różnice poziomów składa się wiele czynników. Podstawowym jest jednak zdecydowanie fizyczność. Gra w ekstraklasie jest bardziej siłowa i fizyczni zawodnicy są zdecydowanie lepsi. Do pozostałych czynników można też zaliczyć fakt, że w PLK grają jednak najlepsi koszykarze w kraju, którzy z niejednego pieca chleb jedli. Do różnic można zaliczyć także organizację gry, a szczególnie jeśli chodzi o te czołowe ekipy, zarówno w ataku i w obronie.

 

P.L.: Ekipa Astorii właśnie rozpoczyna cykl przygotowań do zbliżającego się sezonu. Czy jesteś zadowolony z tego jak nasza ekipa prezentuje się na papierze?

P.R.: Nie chcę zapeszać, ale myślę, że na papierze wyglądamy dobrze. Cel który mamy postawiony, czyli awans do Play-offów jesteśmy w stanie zrealizować, aczkolwiek ja nie lubię tzw. pompowania balonika i ciśnienia na wynik. Ja zawsze powtarzam, że to parkiet weryfikuje wszystko. Z pewnością zdarzą się ciężkie chwile, kiedy nie będzie nam szło, dlatego teraz musimy dobrze się przygotować do nadchodzącego sezonu. Jeśli ominą nas kontuzje, będzie dobra atmosfera w drużynie i będziemy stanowić jeden monolit na boisku, to jesteśmy w stanie ten wynik zrobić. O czołową ósemkę będzie jednak walczyło wiele zespołów, liga będzie wyrównana, więc zapowiada się ciężka przeprawa.

 

P.L.: Na sam koniec chciałem Ciebie zapytać właśnie o nasze szanse na awans do Play-offów, ale z wiadomych względów pominę to pytanie (śmiech). Dziękuję za wywiad i życzę powodzenia w okresie przygotowawczym.

P.R.: Dziękuję bardzo.