Sezon 2014/2015 był debiutem koszykarzy Astorii w Artego Arenie. Swój debiut w roli spikera na meczach naszego klubu zanotował także Tomasz Terlecki. Pojawił się w odpowiednim momencie, godnie zastąpił poprzednika, czas abyście poznali go bliżej.


 

- Jak to się stało, że trafiłeś do Astorii i przejąłeś schedę po Christianie Reszczyńskim?

 

Tomasz Terlecki: Droga była bardzo długa bo prowadziła przez Londyn w którym mieszkałem 10 lat. Mniej więcej 2 lata temu podjąłem decyzję o powrocie do Polski. Stanąłem przed wyborem miejsca, gdzie będę mógł osiąść na stałe, pomysłu na siebie oraz szczególną uwagę zwracałem na miasto, gdzie jest koszykówka, która jest moją pasją. Padło na miasto Bydgoszcz w której znałem tylko 2 osoby. Mieszkam tu od września ubiegłego roku i jestem ogromnie zadowolony ze swojej decyzji. Ponad rok temu napisałem maila do prezesa oraz działaczy Astorii Bydgoszcz z zapytaniem o posadę spikera w sezonie 2014/2015. Okazało się, że człowiek, który robił "spikerkę" przez 25 lat odchodzi i jest miejsce dla kogoś nowego.....po kilku mailach, rozmowach Prezes oraz działacze obdarzyli mnie zaufaniem i przyjęli moją kandydaturę za co jestem im ogromnie wdzięczny! Życie napisało mi bardzo fajny scenariusz.

 

- Przed pierwszym meczem czułeś tremę? Chyba nie jest łatwo zastąpić człowieka, który przez 25 lat identyfikowany był z Astorią?

 

T.T. - Przed każdym meczem czuję tremę i nie ma to znaczenia, która liga czy o jaką stawkę gramy. Natomiast trema mija w momencie kiedy zaczynam swoim "Witam serdecznie sympatyków koszykówki...." i zaczynają się bardzo fajne emocje związane z wydarzeniami na parkiecie oraz na trybunach. To taka pozytywna adrenalina. Wracając myślami do pierwszego meczu była to szczególna chwila i "targały" mną przeróżne emocje poczynając od euforii po stres. Nowa piękna hala, nowa drużyna, nowi kibice, nowi ludzie, nowe miasto, nowy spiker po 25 latach.....wszystko było dla mnie wielką niewiadomą. Mecz obfitował w wiele emocji i zakończył się wtedy naszym pierwszym zwycięstwem w lidze i miałem ogromną przyjemność wykrzyczeć nazwiska zwycięzców. Po meczu działacze podziękowali mi za spotkanie i powiedzieli, że od teraz jestem "swój". To był moment, który na zawsze pozostanie mi w pamięci. Po raz pierwszy poczułem, że jestem częścią Astorii Bydgoszcz, klubu, który ma swoją magię i jest prowadzony z wielką pasją. Po debiucie przed bydgoską publicznością, po powrocie do domu, kiedy emocje zaczęły opadać, pojawiło się kolejne marzenie....być spikerem "Asty" dłużej niż ćwierć wieku....

 

- Zakończony sezon nie był Twoim debiutanckim w roli spikera, gdzie nabierałeś wcześniej doświadczenia?

 

T.T. - Moim pierwszym klubem był Mosir Bobry Zabrze w którym pracowałem przez 5 lat, później był wyjazd na Wyspy i tam miałem przyjemność być spikerem oraz współtworzyć pierwszą polską ligę koszykówki poza granicami naszego kraju. W międzyczasie miałem swoje epizody w obecnie najbardziej utytułowanym klubie w Polsce czyli Śląsku Wrocław.

 

- Co spowodowało w ogóle, że zająłeś się „spikerką"?

 

T.T. - Pochodzę z koszykarskiej rodziny, moja mama grała w Zniczu Jarosław, brat w MKS Zabrze, zawsze kręciłem się wokół basketu, a nigdy nie było mi dane trenować, gdyż w dzieciństwie przechodziłem ciężką chorobę nerek. Był rok 2001, Bobry Bytom spadły z ekstraklasy i nastąpiła fuzja z Mosirem Zabrze. Pewnego dnia przed sezonem podszedł do mnie znany trener Józef Potępa, który doprowadził Bobry Bytom do wicemistrzostwa Polski oraz Marcin Mach ówczesny kierownik MKs-u Zabrze, ktory dziś pełni funkcję kierownika klubu MKS Dąbrowa Górnicza. Kazali się przedstawić....byłem zdziwiony, gdyż znali mnie od kilku lat. Poprosili 3 razy, żebym wymówił swoje imię i nazwisko robiąc to coraz głośniej. Po czym powiedzieli ok, masz 3 dni na zastanowienie się czy chcesz zostać spikerem pierwszo ligowego klubu Mosir Bobry Zabrze. I tak o to mając zaledwie 18 lat  zaczęła się moja przygoda z mikrofonem. Po dziś dzień jestem bardzo wdzięczny tym dwóm osobom za tą propozycję.

 

- Rola jaką pełnisz na meczach Astorii jest bardzo ważna. Czujesz, że dobrze wypełniłeś swoje zadanie?

 

T.T. - Nie mnie to oceniać. Od tego są działacze, kibice. Ze swojej strony wkładam dużo serca w każdy mecz, nie robię tego dla pieniędzy. Zawsze można lepiej, więcej. Po każdym meczu wyciągam wnioski, przed każdym spotkaniem odpowiednio się przygotowuję. Uwielbiam tą całą otoczkę, energię wokół meczu i te dni oczekiwania na kolejne spotkania z udziałem Astorii. Wbrew pozorom po każdym spotkaniu jestem zmęczony, ale to jest pozytywne zmęczenie. Mam świadomość swoich mankamentów nad którymi pracuję i zawsze rozmyślam co można zrobić lepiej.

 

- Jak z Twojej perspektywy, spikera i jednocześnie kibica, ocenisz sezon w wykonaniu naszych koszykarzy?

 

T.T. - Uważam go za udany. Wiem, że być może oczekiwania były większe, ale cel został osiągnięty.Pierwszą ligą interesuję się od 14 lat i wydaje mi się, że przed sezonem wielu skazywało nas na 2gą ligę. Po I rundzie apetyty wzrosły bo graliśmy dobry basket i sprawiliśmy trochę niespodzianek. Po nowym roku dużo się posypało, ale mimo to swoim zaangażowaniem, walką na parkiecie, gdzie nie brakowało czasem krwi utrzymaliśmy pierwszą ligę dla Bydgoszczy i to uważam za duży sukces! To wielka sztuka podnosić się po tylu upadkach!

 

- Siedząc przy stoliku sędziowskim jesteś bardzo blisko wydarzeń na parkiecie jak i na ławkach rezerwowych. Jaka sytuacja z minionych rozgrywek najbardziej Ciebie zaskoczyła i utkwiła Ci w pamięci?

 

T.T. - Było wiele takich momentów. Mam taki swój rytuał, że przed każdym spotkaniem podchodzę do trenera  Przemka Gierszewskiego oraz jego asystenta Roberta Borkowskiego i zamieniam kilka zdań. Za każdym razem pytam o to co ma się wydarzyć za kilkadziesiąt minut na parkiecie. Za każdym razem widzę tą samą reakcję, błysk w oku, wielki optymizm i dostaję tą samą odpowiedź: "Golimy ich!" i nieważne czy naszym przeciwnikiem jest Legia Warszawa, Sokół Łańcut, Stal Ostrów czy Miasto Szkła Krosno, a nie zapomnijmy przecież, że w tym sezonie wielu ekspertów widziało w nas chłopców do bicia.

Taka postawa przedkłada się na wydarzenia na boisku, gdzie widzimy walczących naszych podkreślam naszych bydgoskich koszykarzy. Nie ma odpuszczania na parkiecie, jest walka o każdą piłkę o każdy centymetr boiska.  Kolejna sprawa to klub kibica którzy są z Astorią na dobre i na złe. Atmosferę jaką tworzą jest godna pochwały i uwagi. Szczególnie zapadł mi w pamięci mecz z Legią, gdzie delikatnie mówiąc mecz nam nie wyszedł a kibice im bliżej końca spotkania tym byli głośniejsi. Miałem ciarki na plecach, kiedy minutę przed końcem przegrywaliśmy 30-stoma punktami a z trybun rozległo się: Jesteśmy z Wami, Astoria jesteśmy z Wami! To był kolejny moment, kiedy zrozumiałem, że jestem w niezwykłym klubie i jest to miejsce WHERE AMAZING HAPPENS. Jako człowiek z ''zewnątrz'' obserwowałem cały sezon jak ten klub jest prowadzony i muszę przyznać, że jestem pod wielkim wrażeniem pasji, zaangażowania jaką widzę w działaczach tego klubu poczynając, poprzez trenerów, sztab, kibiców i tych wszystkich którzy są wokół klubu. Podsumowując te wszystkie chwile, które spędziłem w zeszłym sezonie bardzo wpisują się w moją filozofię i motto życiowe, że dopóki walczysz jesteś zwycięzcą! Być może dlatego tak szybko znaleźliśmy wspólny język.

 

- W przyszłym sezonie ponownie usłyszymy Ciebie na meczach Asty?

 

T.T. - To już pytanie do prezesa oraz działaczy Astorii Bydgoszcz. Uprzedzając kolejne pytanie to ja jestem na TAK.

 

- Czego życzy się spikerowi?

 

T.T. - Słyszałem różne życzenia połamania mikrofonu, utraty głosu, braku wody, żeby zaschło Ci w gardle itp. Mnie proszę życzyć jak najwięcej kibiców bo to dla nich gramy to dla nich tworzymy widowisko. Korzystając z okazji chciałbym zachęcić każdego do odwiedzania Artego Areny i kibicowania Astorii Bydgoszcz. Jestem przekonany, że z taką otoczką wokół klubu czeka nas wspaniała przyszłość. Z tego miejsca chcę również podziękować każdemu z osobna kto przychodzi na Astę bo bez Was nie mógłbym robić tego co kocham, a koszykówka, spikerka zajmuje w moim sercu szczególne miejsce! do zobaczenia na trybunach!

 

- W takim razie życzymy Tobie pełnej hali na każdym meczu Asty!

 

T.T. – Dziękuję, mam nadzieję, że w kolejnym sezonie ciężko będzie o miejsca siedzące w Artego Arenie. Do zobaczenia na trybunach! Spikeros! :)