W niedzielny wieczór byliśmy świadkami jednego z najlepszych spotkań w wykonaniu bydgoszczan w sezonie 2014/15. Pozwoliło to na odniesienie dość bezpiecznego zwycięstwa i tylko jednej wygranej brakuje nam do pozostania w I lidze.
Przed pierwszym meczem pomiędzy Astorią i SKK, mogliśmy mieć wiele obaw o końcowy wynik tego spotkania. Siedlczanie przecież dwukrotnie okazali się od nas lepsi w sezonie zasadniczym, a na dodatek dysponują bardziej doświadczonym składem, co miało być dla nich dużą przewagą w tych pojedynkach. Jak się okazało, było zupełnie na odwrót! Po dwóch tygodniach ciężkich przygotowań i rozpracowywaniu rywala, wyszliśmy na parkiet i dominowaliśmy na nim właściwie przez pełne 40 minut. Rewelacyjne spotkanie rozegrał Karol Kutta, który zdobył 19 punktów na 100% skuteczności rzutów z gry, a cała drużyna rozgrywała bardzo dobre i przede wszystkim zespołowe akcje w ataku. To co w ostatnim czasie było naszą największą zmorą, tym razem podziałało na naszą korzyść. W niedzielę trafiliśmy 50% za 2, 8 celnych trójek oraz przede wszystkim ograniczyliśmy straty do liczby 12, a u przeciwników wymusiliśmy ich 21. Na sukces złożyła się także bardzo twarda defensywa, która tym razem nie spowodowała u nas większych problemów z przewinieniami.
Astoria już od samego początku starała się narzucić swój rytm gry, co dało nam prowadzenie 8:2. Później kilka dobrych momentów mieli Karol Dębski z Łukaszem Ratajczakiem i SKK objęło prowadzenie. Warto jednak dodać, że wynik 8:9 to było pierwsze i jedyne prowadzenie przyjezdnych w tym meczu! Od tego stanu nasza bądź co bądź młoda ekipa, nie dała żadnych szans gościom w nawiązaniu kontaktu na przynajmniej jedno posiadanie. Zupełnie bez kompleksów grali Adrian Barszczyk i Paweł Lewandowski, a przed końcem kwarty z dystansu trafił powracający po kontuzji Laydych i prowadziliśmy 23:17.
Później było jeszcze lepiej, bo na boisku pojawił się popularny "Mały". To Karol Kutta nie pomylił się tego dnia ani razu z gry, a dodatkowo kilka razy bardzo sprytnie ograł swoich dużo starszych rywali. Jaki był ich odzew? Był bardzo naciskany przy wyprowadzaniu piłki oraz kilka razy sprowadzany do "pułapek", ale na nic się to zdało, ponieważ nasz jeszcze rezerwowy playmaker operuje rewelacyjnym tzw. "ball handlingiem". Kilka udanych akcji spowodowało, że nasza przewaga oscylowała już w granicach ponad 10 punktów. Ten dystans dość skutecznie starał się zmniejszyć Ratajczak, ale pierwszą połowę zakończyliśmy ponownym wygranym fragmentem 7:0. Co ciekawe trójkę do szatni, bo równo z końcową syreną z 9 metrów rzucił Kutta. Do przerwy prowadziliśmy więc dość wyraźnie 45:34.
Po przerwie mieliśmy za cel utrzymać wypracowaną przewagę oraz kontrolować przebieg spotkania i udało nam się to wykonać. Cały czas przewaga oscylowała w okolicach 10 punktów, a kiedy wydawało się, że przyjezdni łapią wiatr w żagle i się do nas zbliżają, to natychmiast kończyliśmy 2-3 akcje z rzędu i znowu kontrolowaliśmy wynik. W tej części bardzo dobrze grał nasz tercet obwodowych Kutta-Prostak-Barszczyk, którzy umiejętnie wymieniali się pozycjami i wprowadzali dekoncentrację u rywali. Gra na 3 niskich zawodników, którzy przede wszystkim wyróżniali się skutecznością, okazała się bardzo dobrą odpowiedzią na obronę SKK. Przed ostatnią ćwiartką prowadziliśmy 58:49, bo z czystej pozycji za trzy z syreną trafił Wojciech Osiński.
W ostatniej części mogliśmy obawiać się o kondycję fizyczną naszych podstawowych graczy, którzy grali tego dnia bardzo spore minuty (np. Tomasz Prostak nie przesiedział na ławce ani sekundy). Jak się okazało, wola walki jaką posiadali tego dnia nasi koszykarze, pozwoliła na wskrzeszenie resztek sił i dowiezienie zwycięstwa do końca. Można napisać, że groźnie zrobiło się jedynie na 2,5 minuty przed końcem meczu, kiedy to celne trójki gości doprowadziły do wyniku 68:63. Odpowiedź Astorii po time-oucie była jednak taka, że pozwoliliśmy przyjezdnym zdobyć tego dnia jeszcze tylko 2 punkty, a sami dorzuciliśmy ich 9 do swojego dorobku. Końcówka spotkania opierała się wyłącznie na celowym faulowaniu naszych koszykarzy, którzy stawali na linii osobistych. Mimo ogromnego zmęczenia wywiązali się jednak z tego zadania i pewnie wygrali to spotkanie. Ostatecznie czarno-czerwoni byli górą 77:65 i w rywalizacji do dwóch zwycięstw, prowadzą w tym momencie 1-0.
Ogromny wkład w zwycięstwo miał świetny występ Karola Kutty (19 punktów, 2/2 za 2, 4/4 za 3, 3 asysty i 4 przechwyty), ale bardzo dobre zawody zagrał także Adrian Barszczyk (13 punktów, 6/8 z gry i 5 asyst). Na parkiecie wyróżniali się również Tomasz Prostak i Paweł Lewandowski, którzy zebrali się na łącznie 25 punktów i 9 asyst. Goście byli groźni głównie z dystansu, ale trafili w sumie 34.5% takich rzutów, a najlepsi w ich ekipie byli Łukasz Ratajczak (16 punktów, 7/9 z gry i 12 zbiórek) i Rafał Sobiło (15 punktów z 12 rzutów).
Ogromne brawa należą się dla całego zespołu Astorii, ponieważ właśnie tak walczących koszykarzy chcieliśmy ujrzeć tego dnia. To właśnie dzięki zaciętości i sportowej złości wygraliśmy już wiele spotkań, nawet kiedy byliśmy skazywani na porażkę lub brakowało nam znacznych przewag na boisku. To okazało się kluczem także do tego sukcesu. Innym ważnym elementem był również fakt, że kibice kolejny raz stanęli na wysokości zadania. W niedzielny wieczór odnotowaliśmy rekord frekwencji na naszym spotkaniu w Artego Arenie i możemy być z tego powodu bardzo dumni. To nie jest jednak koniec naszej walki o utrzymanie i musimy jeszcze przypieczętować ten sukces jednym zwycięstwem.
Spotkanie nr 2 odbędzie się w najbliższą sobotę w Siedlcach (godz. 18.00). Na naszym forum ciągle trwają zapisy na to wyjazdowe spotkanie. Serdecznie zapraszamy wszystkich chętnych!
Astoria Bydgoszcz - SKK Siedlce 77:65 (23:17, 22:17, 13:15, 19:16)
Astoria: Prostak 14 (2x3), Barszczyk 13, Lewandowski 11 (1), Szyttenholm 8, Fatz 5 oraz Kutta 19 (4), Laydych 7 (1), Frąckiewicz 0
SKK: Sobiło 15 (3), Dębski 8 (2), Weres 3 (1), Michalski 2, Gawrzydek 0 oraz Ratajczak 16, Sulima 13 (3), Osiński 6 (1), Nędzi 2, Bal 0, Perciński 0