Bydgoszczanie walczyli do upadłego od pierwszej do ostatniej minuty meczu i ostatecznie pokonali GKS Tychy 74:71. Gościom nie pomogła nawet niespodziewana obecność na parkiecie Marcina Dymały.

 

 

 

Środowe spotkanie przyciągnęło na trybuny nadspodziewaną ilość widzów, a sam mecz był naszpikowany wieloma podtekstami. Obie drużyny chciały wyjść zwycięsko z tego pojedynku, ponieważ cały czas rywalizują między sobą o jak najkorzystniejszą pozycję w tabeli. Na dodatek w ekipie GKS-u wystąpił jednak Marcin Dymała, który po odejściu z Astorii podpisał zobowiązanie zgodnie z którym nie powinien wystąpić przeciwko swojej dawnej drużynie. Kibice czarno -czerwonych przywitali go więc w odpowiedni sposób, wywieszając specjalny transparent oraz przez cały mecz gwiżdżąc na jego posiadania piłki w ataku. Zmotywowani bydgoszczanie zaciekle walczyli o każdą piłkę i niesieni fantastycznym dopingiem z trybun, wygrali całe spotkanie. To pierwsza wygrana naszych koszykarzy w rundzie rewanżowej i natychmiast poprawia naszą aktualną sytuację. Nagle 10. pozycja na koniec sezonu zasadniczego staje się bardzo realna.

Początek spotkania należał do Astorii. Od samego startu świetnie grał Tomasz Prostak, który wyprowadził nas na prowadzenie 7:0 i trafiał zarówno z dystansu, jak i z linii rzutów wolnych. Po przeciwnej stronie Dymała ewidentnie nie radził sobie z presją wywołaną przez kibiców i szybko spudłował swoje pierwsze rzuty oraz zanotował dwie straty. W konsekwencji to "Asta" była lepsza po pierwszej części prowadząc 16:13.

W drugiej ćwiartce graliśmy jeszcze lepiej. Bardzo dobrze dysponowany był Mateusz Fatz i zdobył on 8 punktów z rzędu w przeciągu 4 minut. Goście nie mogli znaleźć recepty na zatrzymanie dobrze grających gospodarzy i Astoria w 14. minucie prowadziła już 24:19. Później Karol Obarek rzucił celnie z dystansu, dalej perfekcyjnie grał Prostak (12 punktów do przerwy), a jeszcze przed pójściem do szatni Adrian Barszczyk zaliczył efektowną akcję 2+1. W dalszym ciągu świetnie kryty Dymała, zdobył swoje pierwsze punkty dopiero na 2 sek. przed końcem kwarty. Czarno-czerwoni schodzili więc na przerwę przy dość wyraźnym prowadzeniu 37:25.

Po przerwie bydgoszczanie starali się kontrolować wynik i początkowo wychodziło im to bardzo poprawnie. Jak lew walczył Szyttenholm, a Prostak dorzucił dwie celne trójki i nasza przewaga nie ulegała zmniejszeniu, a wręcz powiększyła się do 15 punktów! Wtedy jednak wiatr w żagle złapali goście, a na dodatek problemy z faulami wykluczyły z gry Fatza. To dało pole manewru tyskiemu trenerowi, który polecił swoim podopiecznym atakowanie pola 3 sekund. Lepiej zaczął rzucać Dymała, a znak o sobie dał także Piotr Hałas i przed ostatnią kwartą prowadziliśmy 57:51.

Ostatnią część bardzo dobrze rozpoczął Paweł Lewandowski, który grał jak na prawdziwego kapitana przystało. Bez kompleksów atakował on obręcz rywali, zaliczał przechwyty czy popisywał się pięknymi asystami do Łukasza Frąckiewicza. Goście cały czas naciskali jednak na wynik i próbowali zmniejszać deficyt. Na 5 minut przed końcem zaliczyli oni wygrany fragment gry 12:3 i niespodziewanie na 58 sek. przed końcem wyszli na prowadzenie 71:70. Wydawało się, że kolejne zwycięstwo Astorii wymyka się spod kontroli, ale nie tym razem! Po profesorsku końcówkę zagrali Karol Obarek (bezcenna zbiórka w ataku) oraz Tomasz Prostak (wymuszenie przewinienia) i Asta przypieczętowała swoje zwycięstwo na linii rzutów osobistych. Jeszcze przed końcem meczu GKS miał 2 szanse na doprowadzenie do wyrównania, ale oba rzuty z dystansu okazały się niecelnie. Ostatecznie Astoria odnosiła więc swoje pierwsze zwycięstwo w rundzie rewanżowej, ogrywając GKS Tychy 74:71!

Sukcesu Astorii należy upatrywać w bardzo walecznej postawie przez całe spotkanie. Niezależnie od tego kto wychodził na parkiet, dawał od siebie pełnię zaangażowania w grę zarówno w ataku, jak i w obronie. To przyniosło spodziewane efekty i dzisiaj możemy się cieszyć z bardzo ważnego zwycięstwa. To co zrobiło w środę największą różnicę na parkiecie to prawdopodobnie wygranie przez nas zbiórki aż 39-23, co wypracowało dla nas 16 punktów drugiej szansy! To ogromny sukces całej drużyny i trzeba oddać zawodnikom szacunek za ten wyczyn.

Najlepszym zawodnikiem w naszych barwach okazał się bezwzględnie Tomasz Prostak, który zdobył rewelacyjne 28 punktów, 4 asysty, 4 przechwyty i 3 zbiórki. Nie byłoby jednak zwycięstwa, gdyby nie dobra postawa całej drużyny. Karol Obarek miał 10 oczek, Mateusz Fatz zaliczył 9 punktów, 6 zbiórek, 2 przechwyty i 1 blok, a z nim na parkiecie byliśmy +10. Dodatkowo Dorian Szyttenholm wyrobił 8 punktów i 8 zbiórek. Po przeciwnej stronie parkietu Dymała miał 16 punktów, 6 asyst i 4 przechwyty, ale także 5 strat, a rezerwowy Jakub Garbacz rzucił 13 punktów z 8 rzutów.

 

Teraz przed naszą drużyną kolejne ważne starcie. Już w sobotę (godz. 18.00) przyjdzie nam się zmierzyć w Poznaniu z Politechniką.

 

Astoria Bydgoszcz- GKS Tychy 74:71 (16:13, 21:12, 20:26, 17:20)

Astoria: Prostak 28 (4x3), Obarek 10 (2), Fatz 9 (1), Szyttenholm 8, Barszczyk 6 oraz Frąckiewicz 6, Lewandowski 4, Krzywdziński 3, Kutta 0

GKS: Dymała 16 (2), Deja 12 (1), Wróbel 3, Basiński 2, Sebrala 0 oraz Garbacz 13 (1), Hałas 11 (2), Markowicz 7, Bzdyra 7 (1), Dziemba 0, Olczak 0