Słodko-gorzki - a w zasadzie gorzko-słodki - okazał się dla nas pierwszy weekend fazy play-off w sezonie 2023/24. W sobotę było gorzko i musieliśmy uznać wyższość zespołu trenera Roberta Skibniewskiego. Dzień później się jednak zrehabilitowaliśmy, choć o ostatniej kwarcie musimy jak najszybciej zapomnieć, jednocześnie wyciągając z niej cenną lekcję. Po dwóch meczach w serii jest zatem remis.

Sobotnie spotkanie było w naszym wykonaniu bardzo złe. Owszem, końcowy wynik nie do końca o tym świadczy, niemniej weszliśmy w ten mecz bardzo ospale, pozwalając rywalom od samego początku narzucić swój styl gry. Wyraźnie widać było, że planem opolan jest atakowanie strefy podkoszowej i wykorzystywanie w pomalowanym przewag wzrostu Kareema Reida oraz Michała Jodłowskiego.

Ten plan sprawdzał się bardzo dobrze, a my wyglądaliśmy z kolei, jakby taktyka przeciwników mocno nas zaskoczyła, ale - co najgorsze - nie było z naszej strony skutecznej odpowiedzi na taką, a nie inna grę Akademików. W drugiej kwarcie nadszedł moment, że wydawało się, iż mamy to! Po punktach Reida było już 32:21 dla gości, ale wtedy zerwaliśmy się do ataku, popisując się serią 10:0.

To miało jednak swoje konsekwencje, gdyż ten zryw kosztował nas sporo sił, nie poszliśmy wtedy za ciosem, znów oddaliśmy pole Weegree AZS Politechnice, która do przerwy prowadziła 45:38. Po zmianie stron absolutnie nic się nie zmieniało. Nadal nie byliśmy w stanie nawiązać równorzędnej walki, efektem czego opolanie utrzymywali nad nami stosunkowo bezpieczną przewagę.

Przemiana naszej gry nadeszła dopiero w ostatniej kwarcie. Kilka razy doszliśmy rywali na dwa „oczka”, jednak ci cały czas nie zamierzali pozbywać się prowadzenia. Gdy w końcówce wydawało się, że już nic się nie zmieni, wspaniałym rzutem sytuacyjnym popisał się Andre Walker. Nasz rozgrywający trafił z daleka o tablicę, doprowadzając do wyrównania - po 79.

Czas wzięty przez Roberta Skibniewskiego jednak poskutkował, bo jego podopieczni perfekcyjnie wyegzekwowali zagrywkę zakończoną punktami Reida spod kosza, co sam szkoleniowiec podkreślił na pomeczowej konferencji. My mieliśmy jeszcze nieco ponad 3 sekundy, ale trener Aleksander Krutikow nie miał już czasu, by móc o niego poprosić i tym samym przenieść piłkę na połowę ataku.

Tym samym zaczynaliśmy spod kosza. Filip Małgorzaciak dostał piłkę, pobiegł ile sił, ale jego rzut z dystansu nie był skuteczny, zatem sobotę to goście żegnali w dobrych nastrojach. Odkuliśmy się natomiast dzień później, przez trzy kwarty doskonale egzekwując przedmeczowe założenia. Zaczęło się wprost wybornie, gdyż przede wszystkim w obronie byliśmy w stanie zatrzymać to, co dzień wcześniej było naszą bolączką, a więc grę podkoszowych z Opola.

Efekt przynosiły podwojenia na Reidzie oraz Jodłowskim, a także bardzo inteligentna gra Kiwilszy, który zmuszał Amerykanina w barwach rywali do popełniania wielu błędów w polu trzech sekund w postaci kroków, biorąc swojego vis-a-vis na tzw. krzesełko. W drugiej kwarcie goście odrobili jednak niemal wszystkie straty. Pod tym względem była to cześć podobna do kwarty numer dwa w pierwszym starciu, ale na odwrót.

W sobotę to my mieliśmy w tej części zryw, w niedzielę opolanie. Po wsadzie Reida było tylko 30:29, ale od tego momentu na parkiecie rządziliśmy już tylko my, jeśli oczywiście chodzi o pierwszą połowę. Bardzo dobra i co najważniejsze zespołowa gra spowodowała, że odskoczyliśmy na kilkanaście „oczek”, ostatecznie po dwudziestu minutach prowadząc aż 49:34.

- Nasze akcje były bardziej płynne, w obronie lepiej sobie pomagaliśmy, a w ataku graliśmy tam, gdzie widzieliśmy naszą przewagę - powiedział po spotkaniu kapitan Piotr Śmigielski. I faktycznie tak było, gdyż po kolejnych dziesięciu minutach naszą wypracowaną przewagę jeszcze podwyższyliśmy. Rywale nie byli w stanie znaleźć odpowiedzi na nasz styl gry, a gdy pod koniec tej części Jakub Stupnicki trafił z dystansu, było aż 68:42.

Wydawało się zatem, że nasza wygrana będzie w pełni przekonująca, ale nic bardziej mylnego, gdyż w ostatniej odsłonie zaczęły się mnożyć błędy po naszej stronie. Jeszcze na początku czwartej kwarty nie było źle, bo choć rywale zaczęli prezentować się znacznie lepiej, naszą odpowiedzią był Piotr Śmigielski. Pokpiliśmy jednak sprawę przy stanie 77:57.

Rywale trafili wówczas kilka rzutów trzypunktowych, które może nie pozwoliły im uwierzyć w odwrócenie losów spotkania, ale na pewno dodały animuszu i wlały nadzieje przed meczami w Opolu. Co przyznał po meczu trener Krutikow, oczywiście nie był zadowolony z końcówki. Sam stwierdził, że być może i za szybko dokonał pewnych zmian, ale jednocześnie chciał dać odpocząć podstawowym graczom.

Ostatnie punkty w spotkaniu zdobył jednak Jakub Stupnicki i mogliśmy cieszyć się z wygranej po końcowej syrenie. W obu meczach w Weegree AZS Politechniką naszym najlepszym zawodnikiem był Szymon Kiwilsza, który zostawił sporo zdrowia w rywalizacji z Kereemem Reidem i Michałem Jodłowskim. W niedzielę bardzo ważne było jednak nastawienie całej drużyny po sobotniej porażce.

- W tym meczu nie zmieniliśmy za wiele w naszej taktyce czy w obronie, ale podeszliśmy do niego inaczej. Nieraz tak jest, tym rządzą się play-offy, ale mam nadzieję, że doświadczeniem, zaangażowaniem i energią będziemy konsekwentnie mecz po meczu wygrywać - zaznaczył Piotr Śmigielski.

Wynik 1. meczu serii ćwierćfinałowej

Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz – Weegree AZS Politechnika Opolska 79:81 (19:23, 19:22, 17:20, 24:16)

Enea Abramczyk Astoria: Szymon Kiwilsza 13, Filip Małgorzaciak 8, Damian Jeszke 7, Mateusz Kaszowski 3, Filip Zegzuła 0 - Andre Walker 18, Piotr Wińkowski 11, Jakub Ulczyński 10, Michał Pluta 6, Jakub Stupnicki 3, Kacper Burczyk 0, Piotr Śmigielski 0.

Weegree AZS Politechnika: Kareem Reid 24, Jakub Kobel 17, Dominik Rutkowski 16, Michał Jodłowski 13, Michał Lis 5 - Kamil Białachowski 4, Adam Kaczmarzyk 2, Norbert Maciejak 0.

Wynik 2. meczu serii ćwierćfinałowej

Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz – Weegree AZS Politechnika Opolska 83:76 (20:13, 29:21, 19:13, 15:29)

Enea Abramczyk Astoria: Szymon Kiwilsza 21, Damian Jeszke 16, Filip Małgorzaciak 9, Filip Zegzuła 3, Jakub Ulczyński 1 - Piotr Śmigielski 9, Andre Walker 7, Mateusz Kaszowski 6, Jakub Stupnicki 5, Kacper Burczyk 4, Piotr Wińkowski 2, Michał Pluta 0.

Weegree AZS Politechnika: Jakub Kobel 20, Kareem Reid 13, Michał Jodłowski 10, Dominik Rutkowski 9 (11 zb.), Michał Lis 2 - Adam Kaczmarzyk 14, Kamil Białachowski 8, Norbert Maciejak 0, Emil Rak 0.