Drużyna Astorii także w niedzielę musiała przełknąć gorycz porażki w Warszawie. Tym samym gracze ze stolicy są już tylko jeden mecz od awansu do półfinałów I ligi. Teraz czas jednak na powrót do Artego Areny.
W sobotę już po pierwszej kwarcie dzieliła nas dość wyraźna strata do ekipy Legii i jak się później okazało, ta właśnie część ustawiła losy meczu. Następnego dnia bydgoszczanie nie popełnili już jednak tego samego błędu i od początku wyszli bardzo skoncentrowani, momentami obejmując nawet kilkupunktowe prowadzenie. Drugi mecz z rzędu gospodarze rozgrywali jednak prawie perfekcyjne, a co najważniejsze dla nich, równe zawody. Z biegiem czasu widoczna była zawężona rotacja Astorii, a we znaki dawało się oczywiście zmęczenie i podopieczni Piotra Bakuna przez to systematycznie powiększali przewagę. Legia wygrała w niedzielę wszystkie 4 kwarty i odniosła kolejne cenne zwycięstwo.
W pierwszej ćwiartce Asta zaskoczyła gospodarzy bardzo dobrą egzekucją. Już na początku czarno-czerwoni trafili celnie aż 3 razy zza łuku, przez co wynik ciągle oscylował w okolicach remisu. Co ciekawe bydgoszczanie intensywnie walczyli też o zbiórki i ich duża ruchliwość powodowała, że Legia nie miała już tak wyraźnej przewagi na tablicach. Z biegiem czasu gospodarze zaczęli jednak wymuszać nasze straty, a po drugiej stronie parkietu kolejne świetne zawody rozgrywał Łukasz Wilczek. Nie chodzi oczywiście o ilość zdobywanych punktów przez tego koszykarza, ale generowanych. W całym spotkaniu rozgrywający Legii zaliczył drugi mecz z rzędu 12 asyst, czyli tyle samo co nasza cała drużyna. Do przerwy mieliśmy więc deficyt 33:47.
Wszyscy kibice Astorii liczyli zapewne, że bydgoszczanie po przerwie ruszą do ponownego ataku, dokładnie tak samo jak miało to miejsce dzień wcześniej. Tym razem znać o sobie dawało jednak zmęczenie i ciężko było podopiecznym Konrada Kaźmierczyka zaliczyć jakiś nagły i udany zryw. To Legia w pewnym momencie uzyskała już 20 punktów przewagi i w połowie trzeciej kwarty raczej pewne było, że to gospodarze będą jeszcze bliżej awansu do półfinału. W prawdzie w drugiej połowie częściej punktować zaczął Piotr Robak, a Astoria trafiła nawet więcej rzutów z dystansu, aniżeli rywale. Gospodarze mieli jednak ogromną przewagę w polu trzech sekund, gdzie bardzo często zdobywali punkty spod obręczy, lub wymuszali przewinienia. Legioniści rzucili tego dnia 44 punkty z pomalowanego, przy zaledwie 20 oczkach Asty. Na dodatek wysocy przeciwników grożą też rzutami z półdystansu, czy dystansu, co dodatkowo utrudniało nam zadanie.
Spore problemy w niedzielę stanowiło dla nas zatrzymanie Legii pod koszem, ale Astoria trafiła też tylko 13/41 rzutów za 2, co z pewnością w największej części przyczyniło się do porażki. Nasz współczynnik asyst do strat wyniósł też 12/14, co przy 21/11 rywali zrobiło sporą różnicę. Najwięcej punktów zdobyli dla nas Piotr Robak (15 punktów z 10 rzutów), Dorian Szyttenholm (11 punktów, 50% z gry i 5 zbiórek), oraz Sebastian Laydych (11 oczek, 3/4 za 3). Blisko poziomu double-double był Hubert Mazur notując 8 punktów z jednak aż 15 rzutów i 10 zbiórek. Po stronie gospodarzy jak już zaznaczyliśmy Łukasz Wilczek miał 7 punktów i 12 asyst, a drugie zawody z rzędu na świetnej skuteczności grał doświadczony Tomasz Andrzejewski (19 punktów, 7/10 z gry, 5 zbiórek i plus/minus +28).
Astorii będzie bardzo ciężko powrócić do rywalizacji o awans do półfinałów z wyniku 0-2, ale w sporcie zawsze wszystko jest możliwe. Mamy nadzieję, że w najbliższy weekend uda się więc wyszarpać zwycięstwo w Artego Arenie.
Mecz nr 3 zostanie rozegrany w sobotę w Bydgoszczy o godz. 20.00, a ew. 4 spotkanie rozpocznie się w niedzielę także o 20.00. Już dzisiaj zapraszamy wszystkich kibiców do hali!
Legia Warszawa – Astoria Bydgoszcz 92:66 (21:20, 26:13, 20:17, 25:16)
Legia: Andrzejewski 19 (1x3), Parzych 15 (2x3), Ł. Wilczek 7 (1x3, 12 as.), Kukiełka 7 (1x3), M. Wilczek 5 (1x3) oraz Aleksandrowicz 15 (1x3), Bierwagen 8 (6 zb.), Linowski 7, Trybański 6, Paszkiewicz 3 (1x3), Ornoch 0
Astoria: Robak 15 (2x3), Laydych 11 (3x3), Szyttenholm 11, Mazur 8 (2x3, 10 zb.), Lewandowski 7 (2x3) oraz Kutta 5 (1x3), Fatz 5, Grod 4, Barszczyk 0, Senski 0, Łucka 0