Koszykarze z Pruszkowa w sobotni wieczór postawili bardzo wymagające warunki drużynie Astorii. Na szczęście nasi gracze zachowali zimną krew w czwartej kwarcie i rozstrzygnęli mecz na swoją korzyść, ostatecznie wygrywając 91:88.

 

 

 

 

Tak jak podkreślaliśmy w przedmeczowej zapowiedzi, sobotnie spotkanie miało być bardzo ważne dla czarno-czerwonych w kontekście walki o czołową ósemkę. Przede wszystkim liczyliśmy na pewne przełamanie naszych koszykarzy po wyraźnej porażce z Miastem Szkła, zgarnięcie ważnych dwóch punktów, ale także uzyskanie lepszego bilansu w dwumeczu ze Zniczem Basket. Na szczęście w sobotę w wyjątkowych okolicznościach udało się spełnić wszystkie oczekiwane warunki. Mecz od początku był bardzo zacięty i obfitował w bardzo fizyczną walkę, a do końca nie mogliśmy być pewni zwycięstwa. Świetne zawody szczególnie w drugiej połowie rozegrali jednak Paweł Lewandowski i Sebastian Laydych, więc Astorii w triumfie nie przeszkodziły nawet często niesprzyjające gwizdki sędziów.

Od początku było to spotkanie przede wszystkim nastawione na ofensywę. Oba zespoły zaskakiwały siebie wymyślonymi zagrywkami. W przypadku Znicza były to przede wszystkim penetracje i znajdowanie wolnego miejsca w polu 3 sekund, natomiast po stronie Astorii atakowanie kosza po ścięciach i licznych zasłonach. Obie ekipy nie mogły wypracować wyraźniejszej przewagi, a najwyższe prowadzenie w przypadku Znicza wynosiło tylko 6 punktów (35:29) w 17 minucie meczu. Zaraz przed przerwą nagły zryw gospodarzy po time-oucie na żądanie Konrada Kaźmierczyka, spowodował szybki „run” gospodarzy 14:2 i zrobiło się 43:37 tym razem z korzyścią dla Asty. Równo z syreną końcową za 3 ucelował Kamil Czosnowski i do szatni schodziliśmy z przewagą jednego posiadania (43:40).

W drugiej połowie można było spodziewać się kolejnych emocjonujących fragmentów i tak też było. Tego dnia absolutnie nikt nie dawał za wygraną i kiedy zarówno Astoria traktowała ten mecz priorytetowo, to bardzo podobnie było w przypadku Znicza. Druga połowa była jeszcze bardziej fizyczna, niż pierwsza w której zobaczyliśmy bardzo dużo kontaktów. Byliśmy świadkami agresywnej walki o każdą piłkę na zbiórce, gra opierała się na licznych i przede wszystkim twardych zasłonach. Zarówno III, jak i IV kwarta mogły podobać się kibicom, ponieważ obie drużyny popisywały się też bardzo dobrą skutecznością z dystansu, a prowadzenie zmieniało się prawie z każdą minutą. W III kwarcie u nas świetnie spisywał się duet Lewandowski i Laydych, którzy łącznie uzbierali 17 z 24 punktów drużyny. Także goście z Pruszkowa trafiali z dystansu oraz stawali na linii osobistych i minimalnie wygrali całą kwartę. Przed decydującą częścią mieliśmy na tablicy wyników remis po 67.

Losy spotkania ważyły się więc w ostatnich 10 minutach. Od początku minimalną inicjatywę zaczęli przejmować bydgoszczanie, którzy punktowali częściej, aniżeli tylko w co drugiej akcji. Na 5.51 min. przed końcem Astoria prowadziła już 80:75 i była na dobrej drodze do zgarnięcia zwycięstwa. Niestety chwilę potem w bardzo kontrowersyjny sposób zagwizdnięto techniczny faul Robakowi, dla którego było to już 5 tego dnia przewinienie. W tej sytuacji nasz rzucający obrońca był bardzo twardo potraktowany przez gracza gospodarzy i został odepchnięty w okolicach klatki piersiowej, ale sędzia uznał to za tzw. „flop”. To z pewnością nie było dobrą decyzją sędziego, który był blisko całej sytuacji i z pełnym przekonaniem widział dużą fizyczność tego zagrania. W skrócie powinno to zostać potraktowane jako faul w ataku, lub po prostu arbiter mógł puścić akcję dalej. W decydujących momentach spotkania mogło to wprowadzić dużą dezorientację w naszych szeregach.

To nie była jedyna przeszkoda jaka czekała na nas w końcówce. Zaraz piąte przewinienie zostało odgwizdane Dorianowi Szyttenholmowi, co jeszcze bardziej utrudniło naszą sytuację w decydujących momentach. Na szczęście bardzo dobre fragmenty rozegrali na koniec Karol Kutta i Hubert Mazur, którzy zaprezentowali wysoką boiskową inteligencję, wykorzystując swoje przewagi w końcówce, ale co najważniejsze celnie rzucając do kosza. Na 41 sek. przed końcem Astoria prowadziła już 87:80 i goście musieli rozgrywać szybkie akcje w ataku, a zaraz potem popełniać przewinienia na naszych graczach, aby zatrzymywać nieubłaganie kończący się czas. Na szczęście decydujące rzuty trafiali na linii Sebastian Laydych i Karol Kutta, a Zniczowi nie starczyło już czasu na kontynuowanie pościgu. Ostatecznie wygraliśmy 91:88, co oznacza nie tylko wywalczenie dwóch punktów do tabeli, ale także lepszy bilans w dwumeczu. Gdyby na koniec sezonu Astoria i Znicz Basket mieli taką samą ilość punktów, wtedy to bydgoszczanie będą mieli przywilej wyższej pozycji.

W sobotę najskuteczniejszym zawodnikiem czarno-czerwonych był niewątpliwie Paweł Lewandowski, który zainkasował 21 punktów z 13 rzutów, trafił 5 razy z dystansu, ale dodał także 5 zbiórek, 3 asysty, 2 przechwyty oraz najlepsze w drużynie plus/minus +8. Swoją skutecznością z dystansu popisywał się też Sebastian Laydych (18 punktów z 12 rzutów), a dwucyfrowe zdobycze mieli jeszcze Hubert Mazur (14 punktów, 9 zbiórek i 3 asysty), Karol Kutta (11 punktów, 4/7 z gry) i Piotr Robak (10 punktów z 10 rzutów i aż 8 asyst!). Wśród gości najlepszy był Kamil Czosnowski, który wszystkie punkty z gry zdobył na dystansie (18 punktów, 4/6 za 3). Wydaje się, że podstawową przyczyną zwycięstwa Astorii było przede wszystkim zaangażowanie ławki rezerwowych (35 punktów), ale także 10 punktów więcej od rywali w szybki ataku, oraz o 8 punktów więcej w kontekście zdobyczy drugiej szansy.

Kolejne spotkanie nasza drużyna rozegra już w środę 13.01. w Stargardzie z tamtejszą Spójnią (początek godz. 18.00).

 

 

Astoria Bydgoszcz – Znicz Basket Pruszków 91:88 (23:21, 20:19, 24:27, 24:21)

Astoria: Lewandowski 21 (5x3), Laydych 18 (3x3), Robak 10 (1x3, 8 as.), Szyttenholm 5, Barszczyk 2 oraz Mazur 14 (9 zb.), Kutta 11 (1x3), Grod 8, Fatz 2

Znicz Basket: Czosnowski 17 (4x3), Janiak 16 (2x3, 8 as.), Cechniak 13, Szwed 8 (1x3, 13 zb.), Przyborowski 7 (1x3) oraz Słupiński 14, Kordalski 6, Tokarski 6 (1x3), Tarczyk 1, Janik 0