Już w sobotę ekipy Astorii i SKK ponownie wybiegną na parkiet, żeby zmierzyć się w drugim spotkaniu fazy Play-out. Bydgoszczanie prowadzą 1-0 i jeśli pokuszą się o drugie zwycięstwo, to zapewnią sobie utrzymanie na zapleczu ekstraklasy.
W minioną niedzielę odnieśliśmy dość przekonywujące zwycięstwo z naszym rywalem w Artego Arenie. W prawdzie jeszcze na 2,5 minuty przed końcem mieliśmy tylko 5 punktów przewagi, ale ostatecznie wygraliśmy 77:65. Pozytywnym aspektem był niewątpliwie fakt, że goście prowadzili w tym spotkaniu wyłącznie raz (na początku I kwarty), a nasza drużyna przez większy czas trzymała dystans 10 lub więcej oczek. Nie tylko sam wynik pozwala pozytywnie spoglądać na dalszy los tej rywalizacji i naszego utrzymania. Przede wszystkim Astoria stanowiła bardzo zgrany zespół i każdy z zawodników dawał coś od siebie. Kluczowe role odegrali tego dnia Karol Kutta i Adrian Barszczyk, więc to kolejny dowód na to, że w tej serii nie musimy liczyć wyłącznie na doświadczonych liderów drużyny. Przy takim układzie nasza ekipa staje się bardziej nieprzewidywalna i trudna do obrony dla siedleckich koszykarzy.
Kolejnym ważnym czynnikiem jest również sama obecność na parkiecie Sebastiana Laydycha. Pomimo tego, że nasz podkoszowy nie jest jeszcze w 100% sprawny i długi rozbrat z koszykówką robi swoje, to jednak jego doświadczenie i centymetry w podkoszowej obronie mogą być na wagę utrzymania. SKK ma przecież w swoich szeregach zawsze trudnych do powstrzymania Łukasza Ratajczaka (201 cm) i Kamila Gawrzydka (207 cm). Pomimo tego, że popularny "Seba" nie może tego sezonu zaliczyć do nadzwyczaj udanych pod względem rzutowym, to jednak obrona musi skupiać się na jego grze na dystansie, co oczywiście powoduje jej rozciągnięcie. To z kolei otwiera dla nas szansę na skuteczne penetrowanie pod kosz i właśnie na tej płaszczyźnie warto będzie zbudować przewagę w meczu nr 2.
Niewątpliwie musimy jednak spodziewać się trudnej przeprawy. Siedlczanie w sezonie zasadniczym zaliczyli u siebie w domu taki sam bilans jak Astoria, czyli 6 zwycięstw i 7 porażek. Dodatkowo rywale mają nóż na gardle i ciągle zapewne chcą uniknąć decydującej II rundy Play-out, więc w najbliższy weekend będą chcieli doprowadzić do trzeciego decydującego spotkania. Różnica jest taka, że bydgoszczanie ten mecz chcą i mogą wygrać, natomiast rywale muszą. Nam ta jedna porażka nie zrobi ogromnej szkody, ponieważ zawsze zostaje jeszcze ewentualne decydujące spotkanie w Bydgoszczy. Nie zmienia to jednak faktu, że w sobotę możemy wyjść na parkiet z większym komfortem psychicznym i zgodnie z założeniami szkoleniowców, zagrać swoją koszykówkę. To jest także kolejnego rodzaju przewaga.
Tak jak się spodziewaliśmy, w meczu nr 1 największą szkodę wyrządzili nam Łukasz Ratajczak (16 punktów oraz 12 zbiórek) i Rafał Sobiło (15 oczek). Teraz może być podobnie, więc obowiązkiem jest skupić się na tych graczach w obronie. Także Karol Dębski i Kamil Sulima zawsze mogą stać się groźni na dystansie czy półdystansie, co wielokrotnie udowodniali już w naszych bezpośrednich starciach. Kto wie, czy w pierwszym spotkaniu największą naszą przewagą nie było jednak całkowite unicestwienie rozgrywającego Kamila Michalskiego i centra Gawrzydka. Tych dwóch graczy było w stanie złożyć się na jedyne 2 punkty i 0/8 z gry. O powtórzenie tego wyniku może być ciężko, ale nadmierny nacisk na tych graczy z pewnością nie zaszkodzi.
Do Siedlec wybiera się dość spora grupa kibiców "Asty". Chcą oni wspólnym dopingiem pomóc koszykarzom w odniesieniu sukcesu, a w planach mają także świętowanie utrzymania I ligi dla Bydgoszczy. Należy jedynie wierzyć, że wszystko pójdzie po naszej myśli i bydgoska drużyna okaże się tą lepszą. Wtedy w spokoju moglibyśmy już zakończyć sezon 2014/15, podsumować te rozgrywki i pomału zacząć spoglądać w przyszłość. O tym czy tak właśnie będzie, przekonamy się w sobotni wieczór.
Początek meczu zaplanowano na godz. 18:00.