Sobotni mecz z MKKS Żakiem Koszalin będzie dla nas doskonałą okazją ku temu, by zrehabilitować się za ubiegłotygodniową porażkę w Kołobrzegu. Nasz najbliższy rywal to już jednak zupełnie inny zespół niż miało to miejsce na początku sezonu.
Ekipa z Koszalina pod wodzą Marka Łukomskiego zanotowała bilans 0-7, za co pochodzący ze Szczecina szkoleniowiec zapłacił posadą. Po nim stery w Żaku przejął Miljan Curović, który w podobnej roli pojawił się rok temu w Starogardzie Gdańskim. Jego zadaniem była poprawa wyników oraz stylu gry, który nie wyglądał najlepiej. I Serb znalazł klucz do lepszej dyspozycji swoich podopiecznych, a co najważniejsze, sztuka ta udała mu się bez przeprowadzenia ani jednego ruchu kadrowego.
Koszalinianie sezon zaczynali z brakami, które widać w zasadzie do dziś, ale które nowemu trenerowi udaje się odsunąć na boczny tor. Tym mankamentem jest przede wszystkim strefa podkoszowa, natomiast im dalej od pozycji 4-5, tym Żak ma większe możliwości, a trener Curović - pole manewru. Zdecydowanymi liderami zespołu są Jahmal McMurray oraz nasz były zawodnik, Aleksander Lewandowski, który występował w czarno-czerwonych barwach w naszym ostatnim sezonie w ekstraklasie, czyli 2022/23.
McMurray bierze na siebie spory ciężar gry całego zespołu, co jednak koszalinianom nie zawsze wychodzi na dobre. Jeśli chodzi o rzuty trzypunktowe, jest to jego pewien mankament, za to szczególnie dobrze radzi sobie w akcjach typu pick and roll, gdzie po zatrzymaniu na półdystansie nierzadko uwalnia się od obrońcy i trafia ważne próby. Z kolei Lewandowski, który może również występować bliżej kosza, lubi akcje, po których znajduje się w pobliżu obręczy.
Jego atutem na pewno są warunki fizyczne. Na ekstraklasę jego 199 cm wzrostu na pozycji numer trzy mogło nie robić specjalnego wrażenia, było bowiem czymś normalnym. Jednak już poziom niżej pozwala mu to uzyskiwać konkretną przewagę nad rywalami. Dla kryjących go „trójek” jest niekiedy zbyt silny fizycznie, z kolei kiedy za pilnowanie go odpowiada rywal z pozycji nr 4, Lewandowski jest w stanie wykorzystać swoją mobilność i minięcie.
To pokazuje, że Miljan Curović ma dwóch liderów z krwi i kości, a ci są dodatkowo wspierani przez doświadczonych już Marcina Dymałę oraz Mikołaja Smarzy. Ten drugi cały czas szuka nieco swojej dobrej i równej dyspozycji. Mecz może skończyć zarówno z zerem na koncie, jak i z 16-oma „oczkami”. Na pewno więc były lider Sokoła Międzychód jest graczem, którego nie można stracić z pola widzenia.
Szymon Janczak miał być natomiast liderem strefy podkoszowej, ale lepszy statystycznie miał poprzedni sezon, spędzony w Przemyślu, aniżeli ma to miejsce w trwających rozgrywkach. Wydawało się, że wręcz naturalnym jest to, iż poczyni on krok naprzód, ale jak na razie nic takiego nie nastąpiło, mimo to jest to zawodnik mający na swoim koncie dość regularną grę w ekstraklasie. W sezonie 2021/22, choć były to skromne minuty, to jednak w aż 31 meczach dostawał swoje szanse.
Jego zmiennikiem jest z kolei również nasz były zawodnik, a więc Paweł Kopycki. Nigdy na poziomie zaplecza ekstraklasy nie był on graczem pierwszoplanowym, ale jednocześnie zawsze stanowił wartościowe uzupełnienie z ławki dla podstawowego centra. Ponadto skład uzupełniają Jan Pluta, Norbert Maciejak czy też Maciej Szewczyk. Jest to więc skład, w którym bardzo dużo zależy od liderów. Jeśli oni „dowożą”, Żaka stać na wygrane, choć ostatnio przydarzyła się koszalinianom spora wpadka, w postaci domowej porażki z Resovią.
I nie chodzi w tym momencie o samą przegraną, ale o jej rozmiary, gdyż przyjezdni w hali Widowiskowo-Sportowej triumfowali aż 95:71. Warto dodać, że starcie rozstrzygnięte było już tak naprawdę do połowy, kiedy to podopieczni trenera Wojciecha Bychawskiego prowadzili z Żakiem aż 56:30. Od momentu, gdy zespół przejął trener Curović, taka wpadka naszemu sobotniemu rywalowi się nie zdarzyła. Minimalna porażka z Sokołem Łańcut 82:83 żadnej ujmy drużynie przecież nie przynosi, ale już pojedynek z Resovią wybitnie drużynie z Koszalina nie wyszedł.
Nie można jednak liczyć na to, że w sobotę nastąpi powtórka z rozrywki. Przeciwnik będzie zapewne mocno zmotywowany, by podobnie jak i my, zmazać plamę z poprzedniego tygodnia. My wprawdzie nie przegraliśmy z Kotwicą aż tak wysoko, niemniej jasno trzeba sobie powiedzieć, że był to jeden z naszych najsłabszych występów w tych rozgrywkach. Gorzej było tylko w Łańcucie, gdzie jednak nie mieliśmy żadnych szans wobec świetnie dysponowanego rywala.
To o tyle bolesne, że choć nie wyszło nam spotkanie w hali Milenium, to mimo to była szansa na wygraną, którą poniekąd sami zaprzepaściliśmy, notując - w meczu przegranym dziesięcioma punktami - zaledwie 13/29 z linii rzutów wolnych. Rywale więc wyciągali do nas pomocną dłoń, ale my wyraźnie nie chcieliśmy jej przyjąć.
Liczymy zatem na kolejne nowe otwarcie i rozpoczęcie następnej serii wygranych. Starcie zaplanowane jest na godzinę 18:00. Kibiców serdecznie zapraszamy do SISU Areny! Oczywiście nasze zmagania z Żakiem będzie można śledzić również dzięki platformie Emocje.TV: https://nowe.emocje.tv/ppv/enea-abramczyk-astoria-bydgoszcz---mkks-zak-koszalin,353116.