Koszykarze Artura Gronka bardzo dobrze zrewanżowali się WKS Śląskowi za porażkę w sierpniu. Przez trzy kwarty graliśmy jak równy z równym, lecz ostatecznie to my wrzuciliśmy wyższy bieg i przechyliliśmy szalę zwycięstwa na naszą korzyść - to między innymi dzięki bardzo dobrej grze trójki Sanders-Dambrauskas-Gabrić.

Początek spotkania był bardzo wyrównany. Nasza obrona zdecydowanie nie należała do najlepszych, ponieważ goście zdołali trafić 9 na 11 rzutów za 2. W pierwszej piątce na pozycji numer 3 wyszedł powracający po kontuzji mięśnia dwugłowego uda - Paulius Dambrauskas. Widać było, że Litwin był głodny gry, ponieważ to on był najjaśniejszym punktem zespołu w pierwszej kwarcie. Wymiana ciosów trwała również w drugiej kwarcie, lecz w pewnym momencie to goście objęli 8 punktowe prowadzenie. O czas poprosił Artur Gronek, co pozytywnie wpłynęło na zawodników Enea Astorii którzy wrócili do gry. Pod koszem bardzo dobrze prezentował się Aleksander Dziewa, dzięki któremu WKS Śląsk na przerwę schodził z siedmiopunktowym prowadzeniem. W trzeciej kwarcie, podopieczni Oliviera Vidina nie składali broni, a po naszej stronie dobre zmiany dali Adrian Bogucki i powracający po przerwie Michał Aleksandrowicz. Trzecią kwartę skończyliśmy prawie ze stuprocentową skutecznością (5/5 za 3, 8/8 za 2 i 5/6 za 1). Bardzo ważne punkty w czwartej kwarcie zdobył Jakub Nizioł, który dał sygnał do ataku i odrabiania strat. Enea Astoria przejęła inicjatywę w tym spotkaniu, a bardzo ważną trójkę równo z syreną trafił Tomislav Gabrić.

Enea Astoria Bydgoszcz 91:83 WKS Śląsk Wrocław (20:21 | 14:20 | 21:20 | 36:22)

Enea Astoria Bydgoszcz - Sanders 26, Dambrauskas 16, Gabrić 14, Frąckiewicz 12, Nizioł 10, Bogucki 6, Aleksandrowicz 3, Chyliński 2, Krasuski 2, Nowakowski 0.

WKS Śląsk Wrocław - Dziewa 21, Gibson 17, Stewart 14, Ramljak 12, Jovanović 9, Szlachetka 5, Keller 4, Musiał 1, Gabiński 0, Tomczak 0.