Przed meczem ze Zniczem Basket można było się domyślać, że nie będzie to łatwe spotkanie. Goście bardzo często starają się narzucić swój styl gry, opierający się czy to na częstym atakowaniu pomalowanego, czy korzystania z otwartych pozycji na obwodzie. Tak też było w środę, co doprowadziło do bardzo wyrównanych zawodów. Jednak to goście grali zdecydowanie bardziej zespołowo, notując m.in. 27 asyst i rozstrzygając losy meczu na swoją korzyść w samej końcówce. Niestety bydgoszczanie kolejny mecz z rzędu mieli problem z kończeniem akcji z dystansu, zaliczając 6/29 z obwodu. W tym aspekcie, nie pomógł nawet kolejny, świetny występ Łukasza Frąckiewicza, który popisał się double-double i był absolutnie wszędzie na boisku.

Pierwsza połowa zwiastowała trudną przeprawę. Żadna drużyna, nie była w stanie odskoczyć na wyraźniejszą przewagę, a samo prowadzenie zmieniało się co kilka akcji. Od początku bardzo dobrze grali Madziar i Cechniak, a po bydgoskiej stronie Pochocki i Gospodarek. To głównie ta czwórka zadawała ciosy, jednak nie było w tym szczególnie długich fragmentów. Do przerwy dało to wynik remisowy 35:35.

Po przerwie gra nieco się ożywiła. Asta w ładny sposób wykończyła kilka akcji spod obręczy i wyszła na 7 punktów różnicy (44:37). Nie trwało to jednak zbyt długo bo trener gości wziął przerwę na żądanie, po której gra Znicza wyglądała na lepiej zorganizowaną. Tym sposobem Enea Astoria szybko utraciła swoje prowadzenie, a na tablicy wyników liderowanie znowu zmieniało się jak w kalejdoskopie. Przed ostatnią kwartą prowadziliśmy zaledwie 55:54.

Ostatnia część, to niesamowite emocje do końcowej syreny. Rewelacyjnie grał Frąckiewicz, który spisywał się w obronie i jeszcze lepiej w ataku, wiele akcji kończąc nawet zwykłą grą 1 na 1. Jeszcze na 7 min. przed końcem to czarno-czerwoni prowadzili 64:58, ale potem nastąpił nagły i decydujący zryw gości. Znicz Basket kolejny raz wrócił do gry o zwycięstwo i kontynuował wymianę ciosów. Na zaledwie 2 min. przed końcem, trójkę z faulem trafił Mikołaj Stopierzyński, a zaraz z dystansu poprawił jeszcze Madziar i to przyjezdni wywieźli cenne zwycięstwo z Bydgoszczy. Dla nas okazało się to być niestety już czwartą przegraną z rzędu.

Wspomniany wcześniej Łukasz Frąckiewicz miał 15 punktów i 10 zbiórek oraz dużo więcej dla oczu obserwujących, zmagania na parkiecie, począwszy od zachowania pod koszem w obronie, a zakończywszy na cennych instrukcjach dla pozostałych partnerów z drużyny. Poza tym Mateusz Bierwagen miał 14 punktów, ale z 17 rzutów i 6 zbiórek, z kolei Bartosz Pochocki ze względu na przewinienia osobiste w tylko 12 minut, uzbierał aż 13 punktów. Wśród gości nie bał się rzucać Tomasz Madziar (21 punktów z 14 rzutów), a Damian Cechniak grał aż 32 minuty i w tym czasie ponownie robił dobrą pracę pod obręczami, zaliczając linijkę 15 punktów, 8 zbiórek i 6 asyst. Na szczególne wyróżnienie zasługuję też występ Adriana Kordalskiego, który był zaledwie 3 punkty od… triple double! Ostatecznie rozgrywający ekipy z Pruszkowa miał 7 punktów, 14 asyst i 11 zbiórek!

Następny mecz Enea Astoria Bydgoszcz rozegra w najbliższą sobotę z R8 Basket AZS Politechniką w Krakowie (godz. 18:00).

 

Enea Astoria Bydgoszcz - Elektrobud-Investment Znicz Basket Pruszków 75:82 (15:18, 20:17, 20:19, 20:28)

Enea Astoria: Frąckiewicz 15, Bierwagen 14, Pochocki 13, Gospodarek 11, Fatz 8, Grod 5, Śpica 4, Kornijec 3, Szyttenholm 2, Barszczyk 0

Znicz Basket: Madziar 21, Cechniak 15, M. Stopierzyński 13, Cetnar 9, Ornoch 9, Kordalski 7, H. Stopierzyński 6, Olszewski 2, Hałas 0, Kalinowski 0

 

Paweł Lorek (Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.)