Enea Astoria od dłuższego czasu jest na fali wznoszącej. W ten sposób, podopieczni Grzegorza Skiby wygrali już 6 z 7 ostatnich spotkań i na dodatek ta jedna, wspomniana porażka była zaliczona w niezwykle wyrównanym meczu ze Śląskiem. Taka postawa „Asty” po prostu musi napawać optymizmem bo nie dość, że nasza gra wyglądała po okresie świątecznym jeszcze lepiej niż w pierwszej rundzie, to przede wszystkim ciągle wspinamy się w górę ligowej tabeli. Wobec ostatniej porażki WKK Wrocław w Siedlcach i wyraźnej wygranej czarno-czerwonych, aktualnie awansowaliśmy już na 3. miejsce ligowej tabeli (wg oficjalnego zestawienia PZKosz, gdzie obecnie wiodący jest bilans małych punktów ze wszystkich spotkań). Wiele lat Bydgoszcz musiała czekać na to, aby koszykarze z naszego miasta byli uplasowani tak wysoko na zapleczu ekstraklasy. Jednak jak widać wytrwała i ciężka praca popłaca i dzisiaj wszyscy możemy cieszyć się z tak wspaniałej lokaty, mając nadzieję, że przyjdzie jeszcze czas, kiedy to i nasza ekipa znajdzie się na samym szczycie I ligi.

Bydgoszczanie to wyjątkowy zespół jak na warunki całego zaplecza ekstraklasy. Z jednej strony, to głównie przeciwnicy stosują wobec nas najgroźniejszą obecnie broń jaką są rzuty dystansowe, a które dostarczają przecież największą liczebną wartość w ataku. W ciągu każdego spotkania oddajemy średnio 21,2 rzuty z obwodu, kiedy przeciwnicy czynią to 26,8 razy. To spora różnica, a i tak czarno-czerwoni mają czwarty najlepszy atak w lidze, co jest wyjątkowym zjawiskiem. To wszystko dzieje się za sprawą bardzo często wyraźnie wygrywanych zbiórek i dominowaniu strefy podkoszowej. Przykładowo obecnie w całej lidze tylko AZS AGH Kraków, Górnik Trans.eu i FutureNet Śląsk notują średnio więcej zbiórek ofensywnych, które są w tym wszystkim najcenniejsze i dają szanse na ponawianie akcji.

Wygranie zbiórki lub przynajmniej wyrównana walka na deskach, będzie nam potrzebna do sukcesu w Krakowie. Kiedy na początku sezonu podejmowaliśmy we własnej hali AZS AGH to wydawało się, że beniaminek, który niedawno przegrał z Czarnymi różnicą 21 punktów, będzie jednym z najsłabszych zespołów w lidze. Dzisiaj już tak nie uważamy i chociaż Kraków na wyjeździe wygrał dotychczas tylko i wyłącznie w Bydgoszczy, to na własnym parkiecie, ma już na swojej tapecie pokonane takie ekipy jak WKK Wrocław, FutureNet Śląśk czy Jamalex Polonię. Mowa więc właściwie o całej śmietance I ligi. Jednak podopiecznym Wojciecha Bychawskiego ewidentnie brakuje regularności, co nie zmienia faktu, że aby wygrać w Krakowie, musimy mieć się na baczności i zagrać na swoim najwyższym poziomie.

W pierwszym meczu najwięcej szkody zrobił nam Michał Sadło, ale ten gracz obecnie broni już barw SKK Siedlce. Obecnie najlepszymi strzelcami AZS AGH są Iwan Wasyl i Maciej Koperski. Ten pierwszy, notuje średnio 14.1 punktów na mecz na blisko 52% z gry, a drugi 12.8 punktów. Kto wie czy najlepszym albo po prostu najważniejszym graczem tej ekipy nie jest jednak 31 letni Tomasz Zych, który ze średnią 8.4 jest drugim, najlepiej asystującym graczem w całej lidze (zaraz po Adrianie Kordalskim).

AZS AGH to po prostu zgrany zespół bez gwiazd, który potrafi postawić każdej ekipie bardzo wygórowane warunki. Przekonaliśmy się o tym na początku sezonu, a potem także inne drużyny, aspirujące do wygrania całej ligi. W niedzielę musimy więc stanąć na wysokości zadania, zagrać mądrze i wyszarpać u beniaminka punkty, które niezwykle przydadzą nam się do bilansu punktowego na koniec sezonu. Gospodarze niedzielnego meczu z pewnością zrobią wszystko, aby komplet punktów pozostał w Krakowie.

Początek niedzielnego meczu o godz. 18:30.