Mijające rozgrywki I ligi to dla naszego zespołu wiele przemian, wzlotów i upadków. Kiedy już wydawało się, że bydgoszczanie są na skraju spadku z ligi, wtedy czarno-czerwoni kolejny raz udowodnili, że to absolutnie drużyna z charakterem, której nigdy nie można skazywać na porażkę!

Wchodząc w rozgrywki do sezonu 2016/17 z młodym i walczącym składem, wbrew powszechnym opiniom nasz zespół na papierze prezentował się bardzo przyzwoicie. W Bydgoszczy zbudowano zespół na miarę swoich finansów, czyli oparty na młodych graczach z ambicjami, którzy razem w składzie mogli osiągnąć naprawdę wiele. Z biegiem czasu okazało się, że pomimo ogromnych ambicji i chęci do wygrywania, Enea Astorii brakuje pewnego zgrania, oraz doświadczenia, które prowadziłoby nas do ważnych wygranych. Czarno-czerwoni dobre występy, przeplatali częściej ze słabszą postawą w której dominowała indywidualna postawa zawodników. Takie rozwiązanie prowadziło do kolejnych porażek i zajęcia ostatniego miejsca po sezonie zasadniczym. Jak się okazało, to nie było jednak ostatnie słowo, które bydgoszczanie powiedzieli w bieżących rozgrywkach!

Letnie transfery i obiecujący młody zespół

Kiedy w trakcie letniego okienka transferowego, naszą drużynę opuścił słynny już tercet najlepszych zawodników z poprzedniego sezonu, czyli Piotr Robak, Hubert Mazur i Mikołaj Grod, w oczach wielu osób pojawił się pewnego rodzaju niepokój, jak teraz będzie wyglądać gra naszego zespołu. W ramach zastępstwa sprowadzono jednak do Bydgoszczy m.in. Patryka Gospodarka, Kacpra Stalickiego i ponownie Mateusza Bierwagena. Każdy z tych graczy już w przeszłości odgrywał ważną rolę w drużynach I ligi, więc można było oczekiwać, że jeśli tylko stworzy im się odpowiedni system gry, wtedy także w Bydgoszczy będą mogli pociągnąć grę naszego zespołu, a przy tym zaliczyć także oczekiwany progres w swoich umiejętnościach.

Chociaż mecze przedsezonowe pokazywały, że ta ekipa może prezentować się na boisku bardzo ciekawie, to prawdziwe granie, jakim był początek sezonu I ligi znacznie zweryfikował nasze aspiracje. Jak się spodziewano nasza drużyna prezentowała bardzo szybką i przyjemną dla oka ofensywę, ale największe problemy od samego początku mieliśmy z liczbą traconych punktów. Natychmiast przekonaliśmy się o tym, że potrzeba sporo czasu, aby ta ekipa zaczęła odpowiednio porozumiewać się po bronionej stronie parkietu. Bardzo szybko osobę Kacpra Stalickiego zastąpił w drużynie Paweł Krefft, ale także ta zmiana nie doprowadziła do poprawy gry czarno-czerwonych.

Patryk Gospodarek był na przestrzeni całego sezonu najlepszym strzelcem Enea Astorii

 

Niekorzystny bilans na początku sezonu

Mijały kolejne tygodnie, ale bydgoszczanie ciągle nie mogli znaleźć właściwej recepty na odnoszenie zwycięstw. Pierwsze przełamanie podopieczni Konrada Kaźmierczyka zaliczyli dopiero w 6. Kolejce, kiedy to w Artego Arenie minimalnie pokonaliśmy Kotwicę Kołobrzeg na samym finiszu spotkania. Im dalej w głąb sezonu, nasze wyniki nie były wcale lepsze. Mało tego czarno-czerwoni w międzyczasie zaliczyli chociażby rekordową porażkę 56:105 na własnym parkiecie ze Zniczem Basket, co absolutnie nie powinno mieć miejsca. Wtedy wszyscy w bydgoskim obozie uświadomili sobie, że nasz zespół zdecydowanie zmierza w złym kierunku i należy poczynić odpowiednie kroki, aby poprawić grę zespołu.

Kolejne już rozmowy wewnątrz teamu nie przynosiły jednak spodziewanych efektów. Czarno-czerwoni ponosili kolejne porażki i za każdym razem płacili tzw. ‘’frycowe’’ za brak odpowiedniego ogrania i zgrania na tym poziomie rozgrywek. O ile gra naszego zespołu wyglądała całkiem poprawnie, kiedy na boisku znajdowała się wyjściowa piątka, to cała kontrola nad wynikiem meczu zostawała całkowicie utracona zazwyczaj, gdy na parkiecie pojawiały się rezerwowe line-upy. W efekcie duże minuty grywał m.in. Patryk Gospodarek, co znacząco osłabiało naszego rozgrywającego na decydujące momenty spotkań i w efekcie prowadziło do kolejnych przegranych.

Lepsze czasy dla męskiej koszykówki w Bydgoszczy! Pojawienie się tytularnego sponsora Enea, oraz oczekiwane zmiany w składzie.

 

Dla poprawny wyników drużyny do Bydgoszczy postanowiono sprowadzić przede wszystkim doświadczonego trenera Jerzego Chudeusza. Nowy szkoleniowiec miał wskrzesić w zespole lepszą jakość i przede wszystkim wprowadzić usprawnienia, które zaprowadziłyby nas do ważnych zwycięstw. Dotychczasowy trener Konrad Kaźmierczyk nadal pozostał jednak w sztabie trenerskim w roli asystenta. Wydawało się, że poprawa gry naszej drużyny to tylko kwestia czasu, tym bardziej, że nowy szkoleniowiec zaliczył pierwsze zwycięstwo już w swoim debiucie w roli head coacha. Na dodatek w przerwie między pierwszą, a drugą rundą rozgrywek, do naszej ekipy sprowadzono także wsparcie pod kosz w postaci Łukasza Paula. Miało to oczywiście pomóc w obronie własnej tablicy, oraz ograniczyć liczbę traconych punktów właśnie spod obręczy.

Dla kibiców męskiej koszykówki w naszym mieście nie był to jednak koniec przemian, jakie zafundował nam nasz klub w przeciągu grudnia i stycznia. Pewnego dnia na zaplanowanej konferencji prasowej otrzymaliśmy wiadomość, że nowym tytularnym sponsorem klubu została potężna firma energetyczna Enea! Dowiedzieliśmy się równocześnie, że wcześniejsze zmiany w składzie nie byłyby możliwe, gdyby nie wsparcie finansowe nowego sponsora. Na konferencji padły także słowa mówiące o tym, że rozpoczyna się nowy rozdział w historii klubu Astoria, który od teraz ma stać się jedną z wizytówek naszego miasta. Podsumowując te informacje można stwierdzić, że do kibiców czarno-czerwonych w tego typu momencie nie mogła dotrzeć lepsza informacja.

W styczniu spółka Enea została oficjalnie tytularnym sponsorem naszego klubu

 

Wkraczanie w decydującą fazę sezonu

 

Bydgoscy kibice bardzo optymistycznie zareagowali na pojawienie się nowego sponsora tytularnego, jednak ciągle byliśmy świadomi, że aby koszykówka w naszych mieście odrodziła się na nowo, to Enea Astoria musi utrzymać się w rozgrywkach I ligi. Pomimo zmiany trenera i wzmocnienia składu, nasza gra nie uległa jednak znacznej poprawie. Podopieczni Jerzego Chudeusza robili co mogli, ale nadal nie byliśmy w stanie odnosić zwycięstw, które poprawiłyby naszą sytuację w tabeli. Z każdym weekendem bydgoszczanie niestety spadali w ligowej tabeli na niższe pozycje i w pewnym momencie byliśmy już pewni, że nie uda nam się wywalczyć utrzymania na zapleczu ekstraklasy bez rozgrywania dodatkowych spotkań w fazie Play-out.

Kiedy na 3 kolejki przed końcem sezonu zasadniczego, Enea Astoria poniosła kolejną porażkę, tym razem z ostatnią w tabeli Zetkamą Doral Nysą Kłodzko, wtedy zarząd naszego klubu uświadomił sobie, że jest to już ostatni dzwonek, aby dokonać potrzebnej zmiany w naszej ekipie, która w jakiś sposób wskrzesi dodatkową motywację do utrzymania drużyny w I lidze. W tej sytuacji postanowiono rozstać się z trenerem Jerzym Chudeuszem, który w  trakcie pobytu w naszym mieście zaliczył bilans 4-11 i na stanowisko pierwszego szkoleniowca ponownie desygnować Konrada Kaźmierczyka.

Niespodziewany przebieg fazy Play-out, cudotwórca Kaźmierczyk i I liga dla Bydgoszczy!

 

Ostatecznie fazę zasadniczą Enea Astoria zakończyła serią 6 porażek z rzędu, zajmując jednocześnie ostatnią pozycję w tabeli. Nie dość, że bydgoszczanie fazę Play-out musieli więc rozpoczynać na wyjeździe, to na dodatek naszym przeciwnikiem okazała się być silna ACK UTH Rosa, która do końca walczyła o spokojne utrzymanie w I lidze, a na dodatek miała w składzie MVP sezonu zasadniczego, czyli Filipa Zegzułę. Zdecydowanym faworytem całej rywalizacji byli więc gracze z Radomia, tym bardziej, że jeszcze w fazie zasadniczej Rosa pokonywała nas dwukrotnie, czyniąc to w dość bezpieczny dla nich sposób.

Kiedy większość nie wierzyła już w utrzymanie czarno-czerwonych w I lidze, wtedy całkiem po cichu pojawiła się pewna osoba, która okazała się być kluczowa w całej serii. To oczywiście trener Konrad Kaźmierczyk, który na kilka dni przed rozpoczęciem rywalizacji w Radomiu, przekazał osobom z naszego klubu, że posiada on pomysł w jaki sposób pokonać swojego bezpośredniego przeciwnika. Jak zapowiedział, tak też uczynił! Nasz szkoleniowiec już od początku wprowadził usprawnienie, desygnując do pierwszej piątki Łukasza Paula, zaraz obok Mateusza Fatza. Z miejsca dało nam to spodziewaną przewagę pod koszami, gdzie zdominowaliśmy zbiórkę, ale także poprawiliśmy swoją obronę, która przecież była naszą dotychczasową największą bolączką.

To w połączeniu z jeszcze kilkoma cennymi zmianami, doprowadziło nas do dwóch niezwykle zaskakujących wygranych w Radomiu, a później zakończenia całej rywalizacji w Bydgoszczy! Mało kto spodziewał się tego, że Enea Astoria jest w stanie wygrać serię z Rosą Radom, a czarno-czerwoni dokonali tego wygrywając w 3 spotkaniach! Dzisiaj możemy więc z pełnym przekonaniem powiedzieć, że trener Kaźmierczyk dokonał wręcz niemożliwego i wprowadził w naszą grę usprawnienia, mobilizując zespół do walki. Dokonał tego w momencie, gdy wydawało się, że bydgoscy koszykarze są już podłamani faktem zajmowania ostatniej lokaty. Niemożliwe stało się więc faktem i cała drużyna stanęła na wysokości swojego zadania. Dzisiaj możemy wspólnie cieszyć się z tego, że I liga pozostała w Bydgoszczy!

Trener Konrad Kaźmierczyk był głównym autorem sukcesu Enea Astorii w fazie Play-out

 

Statystyczne podsumowanie sezonu

 

Oficjalna strona PZKosz niestety nie dostarcza zaawansowanych statystyk, mówiących o poszczególnych efektywnościach ofensywnych, lub defensywnych zespołów w I lidze. Wystarczy jednak posilić się zwykłymi średnimi dotyczącymi zdobywanych i traconych punktów w przeciągu całego sezonu, aby zobaczyć jak wyjątkową przemianę przeszła Enea Astoria w trakcie fazy Play-out. W sezonie zasadniczym bydgoszczanie tracili średnio 84.4 punktów na mecz, co było oczywiście najgorszym osiągnięciem w całej lidze. W fazie Play-out „Asta” w 3 meczach ograniczyła jednak rywali z Radomia do 67.0 punktów co jest prawdziwym ewenementem, na dodatek wygrywając zbiórkę w stosunku 118-92!

Biorąc pod uwagę fakt, że Enea Astoria w przeciągu całego sezonu nie spisywała się dobrze na dystansie, także w meczach z Rosą Radom ograniczyliśmy swoje próby zza linii 6,75 m. Przykładowo w meczu nr 2 oddaliśmy zaledwie 9 tego typu prób, co równocześnie było naszym kluczem do sukcesu. Zamiast tego zdobywaliśmy punkty spod kosza, a także wymuszając przewinienia rywali i stając na linii rzutów osobistych. Akurat w tym ostatnim aspekcie rewelacyjny był w szczególności Patryk Gospodarek na którego recepty nie mogli znaleźć gracze z Radomia, popełniając na tym jednym zawodniku aż 23 przewinienia.

Zawodnicy indywidualnie

Patryk Gospodarek (30 min., 14.8 pkt., 45.4% z gry, 4.9 as.) – lider zespołu i najrówniej grający zawodnik w przeciągu całego sezonu. Patryk bardzo często korzystał ze swojej szybkości, przez co dostawał się na linię osobistych średnio 4.6 razy w meczu. To oczywiście pomogło nam też wygrać rywalizację z rezerwami Rosy.

Mateusz Fatz (25 min., 11.1 pkt., 59.5% z gry, 6.1 zb.) – zaliczył największe postępy w drużynie w porównaniu do poprzedniego sezonu. Zaczął częściej korzystać z gry tyłem do kosza i przede wszystkim bardzo zwinnie operować w tego typu sytuacjach. W minionych rozgrywkach zdobywał już 26, 21, 31 i 20 punktów w meczu, będąc też głównym autorem najważniejszych zwycięstw w Radomiu. Dzisiaj już wiemy, że Enea Astoria podpisała ze swoim 20-letnim wychowankiem kontrakt na kolejne 2 lata z możliwością przedłużenia o dodatkowy rok!

Mateusz Bierwagen (28 min., 11.1 pkt., 44.3% z gry, 4.4 zb., 2.4 as.) – kapitan czarno-czerwonych, który sam podkreślał, że szukał swojej optymalnej formy przez większość rozgrywek 2016/17. Na szczęście przyszła ona na decydującą fazę sezonu, a popularny „Termos” w szczególności przyczynił się do wygranej Asty w meczu nr 2 w Radomiu.

Dorian Szyttenholm (19 min., 9.0 pkt., 5.1 zb.) – przy okazji Doriana nie trzeba pisać nic nowego, a jedynie kopiować opis z podsumowań z poprzednich sezonów. Ikona naszego klubu grała kolejne już rozgrywki na swoim stałym, solidnym poziomie. Wiemy już, że "Dosia" kolejny sezon także spędzi w czarno-czerwonych barwach, bo nie mogło być inaczej!

Mikołaj Motel (18 min., 6.3 pkt., 37.4% za 3) – strzelec z dystansu, który kilka razy w tym sezonie pokazał swoje duże możliwości ofensywne. Ciągle musi jednak ciężko pracować nad grą w defensywie. Pierwszy sezon w I lidze ma już jednak za sobą i teraz powinno być już tylko lepiej.

Filip Czyżnielewski (17 min., 6.3 pkt., 3.6 zb.) – to typ gracza zadaniowego, który może swobodnie grać zarówno na obwodzie, jak i pod koszem. W bieżącym sezonie miał kilka bardzo efektownych wejść z ławki, a jego najlepszy występ w sezonie to 24 punkty rzucone przeciwko drużynie z Krakowa.

Paweł Krefft (19 min., 6.0 pkt., 3.2 zb.) – młody gracz sprowadzony z Trefla Sopot, który pełnię swoich możliwości pokazał w serii Play-out. Paweł w żadnym z 3 spotkań przeciwko Rosie nie zdobył mniej jak 10 punktów, a dodatkowo wykonywał też wspaniałą pracę w obronie. To zdecydowanie najlepszy zawodnik typu 3&D w ekipie Enea Astorii.

Łukasz Paul (15 min., 6.0 pkt., 3.5 zb.) – podobnie jak poprzednik, także Łukasz najlepszą koszykówkę pokazał w serii Play-out stając na wysokości zadania w grze pod tablicami. Paul zdobył w 3 meczach łącznie 33 punkty i 26 zbiórek, co zdecydowanie pomogło nam w wygraniu całej serii, a z nim na parkiecie byliśmy aż +32!

Sebastian Dąbek (15 min., 4.5 pkt., 1.8 as.) – rozgrywający, którego największym atutem jest szybkość w grze w ataku. Sezon debiutancki w I lidze ma już za sobą, a już w nich zaprezentował kilka bardzo dobrych występów. Wbrew powszechnej opinii jest to zawodnik, który w kolejnych sezonach może być plusowy po bronionej stronie boiska.

Adrian Barszczyk (20 min., 4.1 pkt.) – nasz najlepszy w drużynie zawodnik od czarnej roboty, który znaczną część sezonu stracił niestety przez kontuzję. Na szczęście powrócił do gry na czas fazy Play-out i był bezcenny dla drużyny w grze obronnej. To on w znacznej mierze ograniczył możliwości defensywne m.in. Filipa Zegzuły.

Sebastian Laydych (16 min., 3.7 pkt.) – nasz doświadczony wychowanek zaliczył niestety regres statystyczny w porównaniu do poprzednich sezonów, jednak było to także spowodowane zdecydowanie mniejszą ilością minut na parkiecie. Popularny "Lajton" w przeciągu całego sezonu trafiał z dystansu na skuteczności średnio 20.3%.

Jakub Kondraciuk (2 mecze, 2.5 pkt.) – gracz, który jest jednym z podstawowych strzelców ekipy Juniorów, a już w niedalekiej przyszłości może wejść do rotacji zespołu seniorskiego Enea Astorii.

Maksymilian Motel (2 mecze, 1.0 pkt.) – młodszy brat Mikołaja, który podobnie jak Kondraciuk, jest podstawowym graczem ekipy Juniorów. W bieżącym sezonie zaliczył już swój pierwszy występ na parkietach I ligi, natomiast w ćwierćfinałach MP U18 zdobywał średnio 13.7 punktów i 5.0 asysty. Ma zaledwie 16 lat, ale już wkrótce może także na stałe zasilić szeregi ekipy seniorskiej.

Piotr Derda (3 mecze, 1.0 pkt.) – nasz 19-letni zawodnik, który w poprzednich latach był bardzo istotnym wzmocnieniem drużyny Juniorów i Juniorów starszych, tym razem 3-krotnie pojawiał się na parkietach rozgrywek I ligi.

Komentarz:

Autor tekstu skłamałby, gdyby napisał, że mijający sezon był udany dla koszykarzy Enea Astorii. Każdy z nas z pewnością będzie chciał zapomnieć o większości spotkań, ale z drugiej strony był to czasu wielu doświadczeń. Dla większości zawodników były to dopiero pierwsze kroki w tak znaczącej roli w I lidze i z każdym kolejnym rokiem powinni spisywać się już znacznie lepiej. Jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Bydgoszczanie ostatecznie zrealizowali cel utrzymania w I lidze i to na podstawie właśnie tego rezultatu powinni zostać rozliczeni in plus. Wszystko co miało miejsce wcześniej, nie ma już teraz większego znaczenia. Najważniejsze, że nasza drużyna utrzymała się na zapleczu ekstraklasy i teraz ze spokojem możemy budować silniejszy zespół na nowy sezon.

Oczywiście w komentarzu nie może zabraknąć kwestii dwóch najbardziej pozytywnych aspektów mijającego sezonu. Nawiązanie umowy sponsorskiej z firmą Enea to niewątpliwie ogromny sukces włodarzy naszego klubu i miejmy nadzieję, że z biegiem czasu nasz zespół będzie osiągał jeszcze lepsze wyniki sportowe. Chodzi zarówno o koszykówkę seniorską w I lidze, jak i dalszy rozwój wszystkich drużyn młodzieżowych w naszym klubie. To bardzo ważne, aby kluby w Polsce pracowały z młodzieżą od podstaw i właśnie tego typu zadanie już od wielu lat realizuje bydgoska Enea Astoria. Mamy nadzieję, że z biegiem czasu czarno-czerwoni jeszcze bardziej będą rosnąć w siłę, aż w końcu staną się zapowiadaną główną wizytówką miasta, jak podkreślił poseł Piotr Król, kiedy przedstawiano nowego sponsora naszego klubu.

Na koniec podsumowania należą się też oczywiście jeszcze raz ogromne słowa uznania dla trenera Konrada Kaźmierczyka. Dzisiaj już wiemy, że gdyby nie decyzja zarządu o przywrócenie młodego szkoleniowca na stanowisko pierwszego trenera, to rezultat spotkań w fazie Play-out mógłby być zdecydowanie odmienny. Trener Kaźmierczyk kolejny raz udowodnił, że jednym z jego podstawowych haseł wykazywanych w karierze trenerskiej jest „dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą”. Można domyślać się ile czasu, pracy i zdrowia wspólnie z zawodnikami włożył szkoleniowiec, aby utrzymać I ligę dla Bydgoszczy. Dzięki temu dzisiaj możemy napisać – dziękujemy! Wspólnie daliśmy radę!

Opracował: Paweł Lorek