Po zaciętej walce, na Górnym Śląsku musimy uznać wyższość GTK Gliwice. Najlepsze zawody w naszej drużynie rozegrał Jakub Nizioł – zdobywca 24 punktów i 10 zbiórek.

Styl na pewno mógł podobać się bardziej niż ten prezentowany we Wrocławiu. Od początku spotkania widać było agresję, zaangażowanie i wolę walki – to czego oczekiwaliśmy od naszego zespołu w poprzednim spotkaniu. Artur Gronek nie mógł skorzystać z Markusa Loncara, który doznał urazu pleców podczas rozgrzewki. Nasz chorwacki center rozpoczął spotkanie od przegrania podrzutu piłki, a następnie zszedł z boisku i już się na nim nie pojawił. To oznaczało więcej minut dla Łukasza Frąckiewicza, która rozegrał najlepsze spotkanie w karierze (33 minuty, 4-4 z gry, 9 punktów, 11 zbiórek, 2 asysty oraz 1 blok).

Pierwsza kwarta spotkania mogła się podobać, ponieważ nasz zespół zakończył ją z pięciopunktową przewagą. Bardzo dobrze mecz rozpoczął Jakub Nizioł, który na swoim koncie miał 11 punktów. Mogliśmy również zauważyć, że zupełnie inną energię do gry wprowadził Tomislav Gabrić, dla którego spotkanie z WKS Śląskiem Wrocław nie należało do najbardziej udanych.

Kolejne dziesięć minut pokazywało, że czeka nas mecz walki. Nie do zatrzymania tego dnia po stronie gospodarzy był Martin Krampelj, który skończył mecz z dorobkiem 19 punktów, 11 zbiórek, 2 asyst i 2 przechwytów notując w całym meczu wskaźnik eval 25. Również w drugiej kwarcie, mogliśmy być świadkiem pojedynku strzeleckiego obydwu stron. Na początek z linii 6,75m trafił Josh Perkins, w odpowiedzi na to celne trójki trafili Tomislav Gabrić oraz Jakub Nizioł. Oprócz wcześniej wymienionego Krampelja, prym w ekipie gospodarzy wiódł Jordon Varnado, który trafił w całym meczu 5/9 zza linii 6,75m. Po dwudziestu minutach tablica wyników wskazywała remis 44:44 i zapowiadało się, że zobaczymy ciężki bój.

Druga połowa spotkania to grad rzutów za trzy punkty Gliwiczan, którzy spośród pierwszych 17 punktów, aż 15 zdobyli zza łuku. W trzeciej kwarcie spotkania, Jakub Nizioł popełnił swoje czwarte przewinienie i Artur Gronek zmuszony był do posadzenia go na ławce rezerwowych. Ostatnia sekwencja na zakończenie trzeciej kwarty pozwoliła Gliwiczanom na odrobienie strat i wyjście na dziesięciopunktowe prowadzenie. Najpierw Łukasz Diduszko zaliczył udane wejście pod kosz, na atakowanej tablicy zablokowany przez Josha Perkinsa został Corey Sanders, a w ostatniej sekundzie celną trójkę trafił Kacper Radwański. Na tablicy wyników 73:63 dla GTK Gliwice.

Walczyliśmy do ostatniej sekundy, aby wyrwać zwycięstwo od gliwiczan, lecz dobrze dysponowani tego dnia zagraniczny zawodnicy gospodarzy raz po raz nie pozwalali nam na zbliżenie się do nich. Jordon Varnado, Josh Perkins, Martin Krampelj oraz Josh Henderson zdobyli łącznie 60 punktów. Była to druga porażka naszego zespołu w tym sezonie Energa Basket Ligi. Styl gry mógł się podobać, ale naszemu zespołowi brakuje czegoś, co pomogłoby przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę.

Walczyliśmy, lecz Gliwickie Towarzystwo Koszykówki odskoczyło nam w trzeciej kwarcie i nie potrafiliśmy przechylić szali...

Opublikowany przez Enea Astoria Bydgoszcz Czwartek, 3 września 2020

GTK Gliwice 91:83 Enea Astoria Bydgoszcz (22:27 | 22:17 | 29:19 | 18:20)

GTK Gliwice – Varnado 21, Krampelj 19, Perkins 13, Gołębiowski 11, Henderson 7, Szlachetka 6, Szymański 6, Radwański 6, Diduszko 2.

Enea Astoria Bydgoszcz – Nizioł 24, Sanders 18, Gabrić 17, Frąckiewicz 9, Aleksandrowicz 5, Krasuski 5, Chyliński 5, Nowakowski 0, Kopycki 0, Loncar 0.