- Kto był, to widział, że to był taki mecz play-offów. Przepychanki, walka, krew się polała -rozpoczął swoją wypowiedź na pomeczowej konferencji Filip Małgorzaciak, czyli nasz najlepszy strzelec w tym spotkaniu. W Wałbrzychu nie brakowało emocji. Decydujące okazało się ostatnie dziesięć minut starcia.

Od samego początku widać było, że obu zespołom nie zabraknie woli walki do ostatniej syreny. I te pierwsze fragmenty, zwiastujące właśnie taki przebieg meczu, sprawdziły się od pierwszej do czterdziestej minuty. Zresztą trzynaście zmian prowadzenia i tyleż samo remisów najlepiej o tym świadczy. Naszą główną bronią okazały się rzuty dystansowe, a więc coś, co wybitnie szwankowało przed tygodniem, gdy przegraliśmy u siebie z Miastem Szkła Krosno.

W pierwszej kwarcie rywale bardzo mocno starali się wybić nas z rytmu, efektem czego już w połowie tej odsłony mieli na swoim koncie cztery przewinienia. Choć prowadziliśmy już kilkoma punktami, Francis Han zmienił wynik na 11:10, ale po dziesięciu minutach to my prowadziliśmy, bo zza łuku przymierzył jeszcze Mateusz Kaszowski, będący w dobrej rzutowej dyspozycji tego dnia.

W drugiej odsłonie walka trwała cały czas. Żadna z ekip nie była w stanie odskoczyć od rywali na więcej niż trzy „oczka”, ale do czasu. To my pod koniec pierwszej połowy narzuciliśmy swój styl i wypracowaliśmy sobie osiem punktów zapasu. Stało się tak dzięki celnym rzutom za trzy Rohndella Goodwina i Filipa Małgorzaciaka. Nie udało nam się jednak utrzymać tej przewagi, bo akcją 2+1 popisał się jeszcze Piotr Niedźwiedzki i na tablicy było 34:39.

Po zmianie stron nadal nic nie zmieniło się w kwestii waleczności obu drużyn. Zresztą to doskonale odzwierciedliła liczba fauli w tym starciu. Sędziowie używali w nim gwizdków aż 52 razy, w tym raz po przewinieniu technicznym odgwizdanym Szymonowi Kiwilszy. Daje to więc aż trzynaście fauli na kwartę. Górnik dobrze grał w trzeciej części i wykorzystał nasza ospałość.

Gospodarze, niby mozolnie, ale odrabiali straty, aż po celnej trójce Hana wrócili na prowadzenie (47:46). Wtedy jednak się ocknęliśmy i ponownie przegoniliśmy rywali dzięki trójkom - z dystansu trafiali Kaszowski, Małgorzaciak oraz Jakub Ulczyński. Tym samym na koniec kwarty odpowiedział Kacper Margiciok, zatem po trzydziestu minutach na tablicy wyników było 59:59 i mecz niejako zaczął się od nowa.

W ostatniej kwarcie lepiej wytrzymaliśmy nerwy i nie traciliśmy chłodnych głów. Mimo że w całym spotkaniu popełniliśmy aż 15 strat (przy zaledwie siedmiu rywali), to jednak w czwartej odsłonie uniknęliśmy poważniejszych wpadek na tym polu. Górnik ostatni raz w tym meczu prowadził po celnym rzucie wolnym Davida Jacksona - 67:66.

Od tego momentu przejęliśmy już inicjatywę i - a jakby inaczej - trójkami zbudowaliśmy przewagę, której nie oddaliśmy do końca. Swoje klepki w Aqua Zdroju odnaleźli ponownie Filip Małgorzaciak, a także Damian Jeszke i było 72:67 dla nas. Później punkty zdobywali jeszcze Szymon Kiwilsza oraz Filip Zegzuła, który niejako zamknął ten mecz, trafiając ważną trójkę, która dała nam jedenastopunktowe prowadzenie.

Zresztą to właśnie ta seria 12:0, czyli doprowadzenie od stanu 67:66 do 67:78, okazała się 

decydująca dla losów całego spotkania. W nim byliśmy bardzo dobrze dysponowani w rzutach z dystansu, ale nadal przed nami sporo pracy. Przed tygodniem w meczu z Miastem Szkła trójki nie były naszą mocną bronią i tym samym starcie z krośnianami zakończyło się naszą porażką.

Musimy więc nadal mocno pracować, by ustabilizować formę i znaleźć odpowiedni balans pomiędzy rzutami z dystansu, a tymi oddawanymi spod kosza lub też bliżej niego. Bo choć zwyciężyliśmy w Wałbrzychu, oddaliśmy tylko 20 prób za dwa (8/20), a to najmniej w sezonie. Gdyby więc nie wpadały nam trójki (12/30) i rzuty wolne (31/38) moglibyśmy mieć duże problemy z wygraną tego starcia.

Górnik Zamek Książ Wałbrzych – Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz 75:83 (11:13, 23:26, 25:20, 16:24)

Górnik Zamek Książ: Piotr Niedźwiedzki 23 (12 zb.), Miłosz Góreńczyk 11, Francis Han 10 (12 as.), Patryk Wilk 8, Krzysztof Jakóbczyk 2 - Konrad Dawdo 7, David Jackson 6, Mateusz Czempiel 3, Hubert Pabian 3, Kacper Margiciok 2, Witalij Kowalenko 0.

Enea Abramczyk Astoria: Filip Małgorzaciak 19, Szymon Kiwilsza 17 (11 zb.), Filip Zegzuła 13, Damian Jeszke 8, Michał Pluta 0 - Mateusz Kaszowski 16, Jakub Ulczyński 5, Rohndell Goodwin 3, Piotr Śmigielski 2, Kacper Burczyk 0, Piotr Wińkowski 0.