Enea Astoria była o włos od prowadzenia 2-0 w serii półfinałowej, ale ostatecznie to goście wywieźli jedno zwycięstwo z Bydgoszczy. Rawlplug Sokół odrobił więc stratę parkietu i jest teoretycznie w lepszej pozycji. Nie oznacza to jednak, że będą faworytem najbliższych spotkań.

Sobotni mecz w Bydgoszczy i wyraźne zwycięstwo „Asty”, zdecydowanie rozbudziło apetyty naszych kibiców na zbliżenie się do awansu do finałów. Rawlplug Sokół usprawnił jednak swoją grę po obu stronach parkietu, gracze mieli też lepszą skuteczność rzutową i szczęśliwie wywieźli niedzielną wygraną z Artego Areny. Niezależnie jednak od tego, jak można sceptycznie podchodzić do pracy sędziów w drugim spotkaniu należy stwierdzić, że Sokół stanął na wysokości zadania i w świetnym stylu przetrwał nerwową końcówkę. Było to trudne zadanie aby dzień po wysokiej porażce, powrócić do gry o zwycięstwo. Rywale to doświadczona ekipa, która potrafi wyciągać wnioski ze swoich niepowodzeń. W najbliższy weekend zapowiada się więc ponownie trudna batalia bo widać, że potencjał obu drużyn jest bardzo zbliżony. Mamy jednak nadzieję, że nasz sztab szkoleniowy uczuli koszykarzy Enea Astorii na błędy, jakie popełnialiśmy w niedzielę i czarno-czerwoni odpowiedzą w meczu nr 3.

Wiele można pisać na temat przyczyn porażki podopiecznych Grzegorza Skiby w meczu nr 2. Internet i ludzie piszący w mediach społecznościowych wskazują na wspomniane złe decyzje sędziów, 0/11 z gry Pawła Śpicy czy też brak Łukasza Frąckiewicza na parkiecie w czwartej kwarcie meczu nr 2. Duże znaczenie miał też fakt, że „Asta” mimo wszystko przegrywała minuty w rezerwowych line-upach. Wszystko to były elementy składniowe ostatniego rezultatu, ale trzeba też zaznaczyć, że pomimo tylu przeciwności i tak tylko jeden celny rzut na finiszu, mógł dzielić Enea Astorię od zwycięstwa. Możemy   być pełni podziwu, że bydgoszczanie byli w grze o wygraną do samego końca, pomimo fenomenalnej pierwszej połowy w wykonaniu Filipa Małgorzaciaka.

Duża w tym oczywiście zasługa, że czarno-czerwoni mają sporą przewagę w ilości ofensywnych posiadań. Przez cały miniony weekend mieliśmy o 34 zbiórki więcej niż rywale! To może zrobić całą naszą grę w tej serii i jeśli tylko w Łańcucie zdominujemy deskę, to z całą pewnością będziemy mogli liczyć na pozytywny rezultat. Przykładowo w niedzielę oddaliśmy o 11 rzutów z gry więcej niż rywale, a to jest już bardzo duża przewaga. Nieco więcej precyzji w rzutach bliżej kosza, a wynik byłby zupełnie inny. Pomimo stanu rywalizacji 1-1, to Enea Astoria wyglądała w Bydgoszczy jak lepiej grający zespół. W Łańcucie zatem musimy wspiąć się na wyżyny swych umiejętności i udowodnić, że to my mamy po swojej stronie więcej atutów.

Dużym kluczem do zwycięstwa może być powstrzymanie ofensywnych możliwości Bartłomieja Karolaka. To on prowadził ofensywną grę gości w Bydgoszczy. Otrzymuje on całą masę zasłon, aby wyjść na obwód i rzucić za 3 punkty, albo po prostu zostać wyizolowanym w grze 1 na 1. Jest on słaby fizycznie i leworęczny więc powinniśmy kierować jego kozioł na prawą rękę (ustawiać się z lewej strony, a nie z prawej lub naprzeciwko) i spróbować go sprowadzić do gry w post. Będzie on unikał kończenia akcji tyłem do kosza czy przy obręczy, gdzie będą czekać długie ręce Frąckiewicza lub Dłuskiego. To dobry sposób na tego gracza i chociaż ciągle jednak będzie stanowił zagrożenie, to tak broniony, nie powinien zrobić dużej szkody, jak w dwóch pierwszych meczach. Możemy też próbować agresywnie podwajać na picku, podobnie jak Małgorzaciaka, bo gra izolacyjna odpowiada im najbardziej.

O tym jednak, jaką taktykę w najbliższych meczach przyjmiemy czy decyzję kto wyjdzie na parkiet w końcowej kwarcie podejmują mimo wszystko nasi trenerzy. Możemy być przekonani, że rozważą oni wszystkie za i przeciw i wybiorą możliwie najlepsze rozwiązanie. Koniec końców i tak wszystko sprowadzi się do tego, kto będzie lepiej trafiał swoje rzuty oraz czy Enea Astoria ponownie wyraźnie zdominuje deskę. W najbliższy weekend w Łańcucie zapowiada się jednak prawdziwa wojna nerwów i odporność psychiczna też będzie tutaj bardzo istotna. Mecze toczą się o niezwykle wysoką stawkę i każdy popełniony błąd może być na wagę awansu do finałów. Bydgoszczanie wygrali już raz w tym sezonie w Łańcucie i mamy nadzieję, że powtórzą to w najbliższy weekend. Głęboko w to właśnie wierzymy! Czarno-czerwonych stać na pozytywny rezultat i wszyscy doskonale zdajemy sobie z tego sprawę.

Początek półfinałowych spotkań nr 3 i 4 w sobotę i niedzielę o godz. 17:30.